Witam
Biały ogród to piękne marzenie dla wielu z nas.
Przy tak wielkiej powierzchni łatwo wydzielić część ogrodu i tam go założyć.
Ale najczęściej mamy do dyspozycji znacznie mniejszy obszar i ograniczenie się tylko do jednej barwy
to nie lada wyrzeczenie.
Maju 
podałaś link do ciekawej strony. Wcześniej na taką nie trafiłam.
Na tamtych zdjęciach pokazany jest ten ogród, jak wygląda w maju.
Jeszcze roślinność nie jest tak bujna i wyraźniej widać zarys rabat .
Piszesz, że to przywarka a ja myślałam, że to pnąca hortensja.
Myślę, że mogłabyś się pokusić o taką pergolę i posadzić sobie takiego olbrzyma.
Można dostać u nas takie róże, praktycznie bezobsługowe.
Nawet sama posadziłam u siebie Lykkefund i Paul's Himalyayan Musk.
Nawet w te bardzo ciężkie zimy nie okrywałam (no bo jak ) tych róż.
Jedyny szkopuł to kwitnienie tylko raz w sezonie ale od czego są powojniki.
Karolinko 
to taka uczta dla oczek.
Alu 
jak miło, że jesteś.
Sama teraz na tych zdjęciach dostrzegam wiele wspaniałych rzeczy,
które w szale zwiedzania prawie mi umknęły.
Szkoda, że nie pojedziesz w tym roku.
Myślałam, że chociaż u Ciebie zobaczę relację z tego wyjazdu.
Jak wiesz, ja też się nie wybieram.
Jagódko 
jak widać odczucia są podobne.
Mimo swobodniejszych nasadzeń to i tak jakoś staramy się porządkować nasze ogrody,
żeby jednak były chociaż trochę uczesane.
W maju jest też pięknie, widać tam ramy ogrodu ale dopiero na przełomie czerwca i lipca
kwitnie ta wspaniała róża i więcej innych roślin. Widać, że sadzona jest spora ilość jednorocznych.
I jeszcze to dla mnie jest fajne, że tam można dostać te jednoroczne nie tylko w mieszaninie kolorów
ale w określonej jednej barwie. U nas to trzeba takich ze świecą szukać.
Nawet, jak kupowałam sobie byliny i chciałam w jednym kolorze to oczywiście musiał wkraść się między
nimi przynajmniej jeden inny.
Oleńko 
ciekawe w tych ogrodach jest to, że te wspaniałe rabaty są zbudowane często z takich zwyczajnych roślin. A to możemy skopiować w swoich ogrodach.
Kosy ostatnio stały się mniej widoczne. Możliwe, że spłoszył je obcy kocur, który ostatnio zaczął przyłazić do ogrodu. Jak były te wielkie mrozy to siedziały w okolicy karmnika i tylko samiczki chowały się pod krzakami.
Jak wychodziłam, żeby uzupełnić karmę, to samce spokojnie czekały nie chowając się przede mną.
Dzisiaj zapraszam jeszcze do ogrodu Sissinghurst.
W różnych cienistych zakątkach trafiamy na kwitnące lilie martagon.
Wzdłuż żywopłotu rosną róże historyczne.
Trafiamy też do części w gorących kolorach lata.
I na koniec znajdujemy ogród ziołowy, w którym główną, zachwalaną w przewodnikach atrakcją ma być rabata macierzankowa.
Rośnie tutaj też taka róża.
To już wszystkie zdjęcia z tego ogrodu.
Do obejrzenia następnego, ostatniego już ogrodu zapraszam w najbliższej przyszłości.
