Asiu a jak sprawa z włamaniami i kradzieżami? Uspokoiło się chyba wreszcie? Dokończone macie już ogrodzenie? Te kamienne słupki wyglądały cudnie.
Chopin bierz w ciemno. Jak u mnie rośnie to i u Ciebie powinien.
Mielnko miałam taką nadzieję na kwitnienie naparstnic w tym roku a tu nici. Masakra jakaś. Nie wiem czemu wyginęły. Już je widziałam wśród róż. Co tam nawybierałaś w lily? A Twoja Mamcia nie ma planów różanych w tym roku?
Anitko ja, jak mam coś przesadzić to chora jestem. Nie wiem, ale jakoś tak nie lubię tego. Może dlatego tak intensywnie zawsze myślę gdzie co posadzić żeby potem nie ingerować. Moja świętej pamięci Babcia tak zawsze z moją Mamą kombinowały. To tu, potem tu, a na końcu wylądowywało w koszu. Są rzeczy które muszę ruszyć no to ruszam. Ale jak nie muszę to niech będzie jak jest. Wiesz, ja nie mam ogrodu przydomowego. To tylko działka. Perfekcyjna być nie musi.
Kolejną z moich Astinek jest
Falstaff.
Dość kontrowersyjne są opinie na jej temat. Ja mam ją bardzo krótko, bo przyjechała do mnie latem. Na tą chwilę mogę tylko powiedzieć, że nie chorowała jeszcze, ma cieniutkie pędy więc zawiesza głowę . Sam kwiat mi się podoba. Jest bardzo bogaty w płatki. Kolor się zmienia. W pąku jest raczej czerwony a z wiekiem przybiera kolor mocnej purpury. Ładnie się starzeje. U mnie rośnie jako boczne, samotne towarzystwo Hippolyte, Charlesa de Gaule i Cardinala Richelieu. Stanowisko ma w półcieniu i widzę, że bardzo mu to odpowiada. Nie blaknie i nie przypala się.
Nie zauważyłam też, żeby był bardzo wymagający. Nie miałam czasu dla niego a on od posadzenia świetnie radził sobie sam. Liczę, że w tym roku zbuduje silniejsze pędy i przestanie zawieszać głowę. Jak nie, to jakoś sobie z tym poradzę. Wiem, że są tutaj miłośnicy tych kłaniających się róż. Mnie to denerwuje więc jak tylko mogę, to je podwiązuję.



