Jonatanko, tak jak już pisałam - skimie wymagają podobnych warunków jak różaneczniki, jedynie ziemia nie musi być aż tak kwaśna (wystarczy tylko lekko kwaśna). Nie lubią być wystawiane na ostre południowe słońce, choć latem, o ile mają wystarczająco wilgoci w glebie, potrafią sobie z tym poradzić (zimą gorzej, bo są zimozielone, a dodatkowo muszą jeszcze całą zimę utrzymywać spore kwiatostany). Generalnie są dość odporne na wszelkie choroby i szkodniki, o wiele bardziej tolerancyjne na niedoskonałe warunki glebowe niż rododendrony, dobrze znoszą też cięcie i formowanie (tuż po kwitnieniu). Można używać do ich nawożenia nawozów dla różaneczników i azalii. Spróbuj

.
Daysy, ciekawa jestem bardzo, co wymyślisz! Znając twoje możliwości, pewnie urządzisz rabatę-cud

.
Pela11, witam Cię serdecznie w moim małym ogródeczku i oczywiście zapraszam do stałego w nim pobytu

. Dziękuję Ci za miłe słowa

.
Fajnie, że zaprosiłaś Gärtnerfreude do siebie, bo to jedna z tych różyczek, które moim zdaniem sprawdzą się w każdym ogrodzie (praktycznie bezobsługowa, kwitnąca zawsze morzem kwiatów i dająca efekt wielkiej kolorowej "plamy" na rabacie). Jeśli masz uboższą ziemię, to pewnie różyczka będzie u Ciebie nieco mniejsza. Ona z natury jest różą okrywową (więc jakby płożącą), ale nawet u mnie nie wypuszczała dłuższych "batów" niż 1,5 metra

. Więc pewnie aż takim gigantem nie będzie

.
Co do figowców - trudno mi powiedzieć, czy poradziłyby sobie w klimacie Polski centralnej. To jednak rośliny o ograniczonej mrozoodporności i zwłaszcza młode egzemplarze (z niewykształconym, grubym, pniem) będą przemarzały do ziemi podczas długotrwałych mrozów rzędu minus 15-20°C. Oczywiście nic nie szkodzi spróbować, tylko nie należy liczyć na to, że będzie się miało w ogrodzie okazałe drzewa, lecz raczej niewielkie krzewy (choć znam odmiany, które potrafią w ciągu sezonu urosnąć od ziemi do 2m wysokości). Figowce wypuszczają od korzenia odrosty i w ten sposób mogą co roku wiosną odbijać od samej ziemi, a w związku z tym, że owocują także na nowych, zielonych pędach, to można spodziewać się również owoców (tylko trzeba wybierać odmiany, a są takie, które swoje główne owocowanie mają bardzo wcześnie na tzw. zielonym drewnie). Oczywiście pod warunkiem odpowiednio ciepłego i słonecznego lata. Figowcom można także pomóc w chłodniejszym klimacie sadząc je w osłoniętym, ciepłym miejscu np. przy południowej ścianie domu. Sądzę, że w ten sposób "przytulone" do najcieplejszego muru powinny w miarę dobrze znosić zimy.
Jednak skimie na pewno są łatwiejsze do uprawy w Polsce

.
Ewo, cieszę się, że Cię widzę w nowym sezonie

. A sezon już jest, skoro są pączki

.
Dziękuję Ci za życzenia

. Fakt, ktoś musi coś przy ogrodzie robić, by nie zamienił się w dziką dżunglę. Czy muszę to być ja... nie wiem. W każdym razie ogród pod ręką innego ogrodnika wyglądałby z pewnością inaczej, co nie znaczy że gorzej

.
U mnie też zrobiło się od paru dni zimno, choć na szczęście przymrozków nie było. Roślinki mimo to żyją własnym rytmem i nie czekają na nadejście lata. Dla was troszkę wiosny z mojego ogrodu, dziś w odcieniach czerwieni.
Klonik ma teraz piękną, głęboką barwę liści (w tle po prawej mój potwór - Laguna; po lewej kwitnąca wiśnia):
Kwiaty zaczęły otwierać moje dwa rododendrony (to ich ostatnie kwitnienie w tym ogrodzie, gdyż zdecydowałam się ich pozbyć; mimo że kwitną pięknie, to bardzo krótko, a wymagają zbyt dużo zachodu i zabiegów, by utrzymać je w jako takim stanie - nie mam lekkiej kwaśnej gleby):
Moje różaneczniki to odmiana karłowa Scarlet Wonder. Niestety z bólem serca pójdą pod sekator bo nie chcę nikogo obdarowywać problemem (nie znam w okolicy żadnego pasjonaty rododendronów

). Szkoda, ale mam już dość biegania wokół nich po to tylko by przez 2 tygodnie oglądać kwiaty (czasem krócej jak aura nie sprzyja), a przez 350 dni w roku jedynie liście, które ciągle pokazują, że coś im nie pasuje.
Na miejsce różaneczników przyjdą oczywiście róże, bo cóż mogłoby innego

. Już są u mnie, czekają w poczekalni aż rodki chwilkę sobie pokwitną

.
Nad furtką mam pergolę, a na niej kwitnie sobie teraz akebia pięciolistkowa:
Wprawdzie białe kwiaty pierisów już przekwitły, ale teraz rośliny też jakby "kwitną", tyle że na czerwono

(bardzo lubię te ogniste młode wiosenne przyrosty):
W następnym poście pokażę oczywiście moje różyczki, które czekają już tylko na kilka ciepłych promieni

.