Lucynko Kochana - dzięki za pamięć
Wsiąkłam to fakt. Na całego! Ale żeby nie było to tamto -chciałaś to masz - pomęczę Cię kolejnymi relacjami z szafy!
Przyznaję rację i Tobie i Wam wszystkim, że sianie to jednak naprawdę fantastyczna sprawa i już nawet nie chodzi o to, że coś wschodzi lub nie (choć wiadomo, że lepiej gdy wschodzi) - niesamowite jest to, że poznaje się roślinkę od samego ziarenka. Dla mnie to niesamowite i stąd chciałam się z Wami podzielić kolejnymi wydarzeniami.
Ruszyła roślinka, która miała bardzo długo kiełkować, tymczasem dwóm nasionkom nie zajęło to nawet miesiąca:
Alluaudia sp. Dysseldorp. Tak wyglądały jej nasiona:
A tak wygląda dziś:
Operculicaria decaryi - nasiona:
a tak wygląda jedno z nich, które zdecydowało się wyjść na świat:
Zdecydowała się również kolejna
Uncarina roeoesliana- jej nasiona:
i maleństwa:
1.
2.
Reszta z dużymi zmianami, ale za adansoniami już nie nadążam. W kolejnej chwili pokażę, jak wykształcają swoje nowe, zupełnie inne liście.
Z góry jak zawsze serdeczne dzięki za wizytę
