Hej, wysyłam do Was poświąteczne "Cześć"
No i powiedzcie, czy takie rzeczy muszą zdarzać się w Wigilię Bożego Narodzenia
W przeddzień wieczerzy gospodyni, mojej siostrze, powierzono pod opiekę kota,
Kulfona. Nazajutrz rano okazało się, że kot ma solidne kłopoty urologiczne, konieczna była wizyta u weta. Tam zrobiono USG i wyszło na jaw, że kot ma nie tylko pęcherz jak balon, ale na dodatek pełen piasku i kamyków nerkowych. Dostał leki w zastrzykach i miał być poddany bacznej obserwacji. Kolacja wigilijna zapowiadała się bardzo przyjemnie i kameralnie, przygotowania szły pełną parą, ale z kotem było coraz gorzej, wręcz krzyczał z bólu. Kiedy na umówioną godzinę przybyli jego właściciele, zamiast siadać do gotowej już wieczerzy, galopem pognali do całodobowej kliniki, gdzie biednego
Kulfonika uśpiono, zamontowano mu cewnik, a na łeb lejek. Odcedzanie kota w klinice trwało dobre 4 godziny, po czym niedoszli biesiadnicy odwieźli go do domu. W tzw. międzyczasie przybyli następni biesiadnicy, jednak już po kolacji u rodziców, więc zastawianie stołu nie miało sensu. Wysłuchaliśmy za to koncertu kolęd w wykonaniu Czerwonych, pardon, Różowych Gitar ( zdjęcia innym razem, bo wiadomo, Fotosik strajkuje

), które zaraz potem padły i usnęły. Koło północy przybyła zmęczona, zmartwiona i głodna właścicielka
Kulfona (właściciel zaś wściekle głodny został z kotem w domu). Tym sposobem Wigilia przeciągnęła się do trzeciej nad ranem, kiedy to właścicielka kota, wyposażona w solidną ilość wałówki (żeby ratować od śmierci głodowej właściciela kota), no i reszta towarzystwa opuściła nas. Większość wigilijnych potraw wystygła i nie została skonsumowana. Prezenty czekały na zmiłowanie do późnej nocy, dzieci były już półprzytomne, więc pewnie dopiero nazajutrz zorientowały się, co dostały...
I na dodatek ta niemożność załączenia zdjęć

.
Taka to była Wigilia Roku Pańskiego 2013...
A mój
Wicuś pozbył się, co prawda, dziury na środku brody, ale za to zyskał dwie dziury po bokach brody
Kochani
Januszu, Keetee, Jagódko, Margo, dzięki za świąteczne wizyty w zielonych pokojach.
Fajnie, że dzięki Forum mogę podzielić się z Wami wrażeniami i opowieściami, nawet takimi, które opisują sytuacje dalekie od wymarzonych

.
Jeszcze tylko odcelebrować koniec i początek roku i można będzie się po ludzku zająć ulubioną tematyką ogrodową

.
Serdecznie pozdrawiam - Jagoda