
Cudownie.. ja tez robię oboma sposobami..ale z ziemi jeszcze nic wylazło..chociaż te z wykałaczek wsadzałam prawie całkiem pęknięte i z wystającym korzonkiem...Ciekawi mnie sposób Patrycji..niestety pierwsza pestka zgniła..ale może to była wina pestki? Albo ja coś nie tak zrobiłam.. spróbuję z następną ...żałuję,że nie zaczęłam tego dużo wcześniej..tyle pestek wywaliłam..nie pomyślałam w tamtych latach o sadzeniu..bo jakoś miałam w głowie drzewo..dopiero jak zobaczyłam jak ładnie wygląda w doniczce i itd...oszalałam na punkcie sadzenia różności..
Powodzenia Tereniu..trzymam kciuki..bardzo, bardzo mocno
