Ewamaj, u mnie nie wszystkie róże pachną, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Byle pięknie i zdrowo kwitły
AGNESS, fajnie, że już jesteś po wyjazdach
Francesca, a więc u ciebie tak jak u
justi było. No cóż, ja akurat wtedy miałam szczęście. Urodziny miałaś hmmm... niebanalne.
Agatko według mnie
Piano nie ejst czerwona, bo ja czerwonego w ogrodzie nie lubię i bym jej nie kupiła. Ona jest właśnie mocno malinowa, a nie truskawkowa. No wiesz, chyba że to nie ona, bo taka możliwość też istnieje. Jak już wspomniałóam, nie pachnie, nic a nic.
Beatko, ja nigdy w życiu nie obcinałam hostom liści i żadnych nie miałam z nimi problemów. Teraz u dwóch usunęłam ręcznie, bo były szpetne i przypominały rozlaną galaretę. No ale to tylko w celach estetycznych wyrzucilam te liście. Mówią, że podobno usuwanie ma zapobiec gniciu korzeni. Ja tam nie wiem. U mnie nigdy nie zginiły.
Sosenki, jak się nie ociepli i śnieg nie stopnieje, też będę musiała w końcu otrzepać iglaki ze śniegu, bo wygląda to tragicznie.
Agatka123, ten śnieg to był ni z gruszki, ni z pietruszki. Bez sensu i logiki. Nic dobrego o nim nie powiem, bo za bardzo mnie wkurzył.
Taka sobie, te zdjęcia to już się zrobiły jakby wspominkowe. No, ale niech tam! Może jeszcze będzie trochę zwyczajnej jesieni.
Justi, tak prawdę powiedziawszy, to ona (ta
Piano, znaczy się) tylko na zdjęciach jest taka ładna. Ale krzaczuszek to mój też nie był wcale ładny. Chorowała cały sezon.
Taro, to nie jest robinia, tylko karagana syberyjska na nóżce. Oto jeszcze raz ona.
Christinkrysiu, kwiat
Annabelle obcięłam właśnie w momencie, gdy miał ten kolor co na zdjęciu, a więc nie zaczął jeszcze brązowieć. Powiesiłam w dół i tak pięknie usechł na limonkowo
