Oj, nie ma co fotografować, ale wczoraj uporałam się z pokrzywami takimi, że można było nakarmić nimi stado kaczek. Z czego jestem zadowolona, ale moja skóra pokąsana przez komary, mniej. Posadziłam też jesienne zawilce i czyśćca od Sweety. Myślę, że cześciec będzie się dobrze komponował na skalniaku za floksami szydlastymi, które powoli odżywają po brutalnym letnim przesadzaniu. A rabata przy tarasie została zasilona liliami, w miejsce rodbekii.

Dziś popadało, co na pewno się im przyda. Wiesiołki kwitną nieustannie, a kolorowa juka, jak zwykle, znosi każdą pogodę.

Lilie wykopałam teraz z grządek wraz z łodygami i nie wiem, czy łodygi obciąć, czy jeszcze zostawić.