Odchudzić się postanowiłam na początku grudnia, żeby jakiś zapas zrobić na święta, i mam ok. 2 kg do przodu, teraz już nie 5 kg, tylko 7 muszę schudnąć.
Moim błędem życiowym jest podjadanie orzeszków, ciastek, czekolady, rodzynek, jabłek, mandarynek między obiadem i kolacją - to wyliczenie dotyczy 1 popołudnia

1 raz w rygodniu chodzę na jogę, czasem na dłuższy spacer lub rowerek (ale teraz pogoda dziadowska i nie bardzo się chce wyjść). A organizm spala tłuszcz z zapasów dopiero po godzinie ćwiczeń, wcześniej czerpie z bieżących składników. Po prostu beznadziejna masakra

Bardzo sympatyczne są przykłady fachowych diet, można trochę popróbować dostosować coś dla siebie.
Zapisujcie swoje obserwacje, na pewno się przyda wszystko, dobre wzory i błędy.