Annes, Nie martw się o swojego Westerlanda. Myślę, że wydorośleje

. Moje są żywotne ale trzeba mieć na uwadze, że te krzewy nie są już młode. Oczywiście, podobnie jak wszystkie róże u mnie, przemarzają każdej zimy (za wyjątkiem tegorocznej) ale również wzmacniają się co roku. Na pierwszej stronie jest ten sam Westerland z daliami. Spójrz, trzy lata temu kwitł na wysokości dalii jednorocznych, czyli gdzieś tak na ok. 50 cm a wtedy to było jego drugie lato u mnie. Widzę, że wyraźnie wątlejszy jest drugi krzew przy wrzosach, rosnący ok. 3 m od brzóz. Brzozy są od strony zachodniej.
Abraham Darby jest młody. To dopiero jego drugie lato u mnie. Mało mogę powiedzieć o tak ważnej sprawie, jak odporność na mróz, bo miał tylko jedno zimowanie na moim kaszubskim wygwizdowie i to w takim zabezpieczeniu, że spróbowałby tylko nie przezimować!

. Nie był cięty wiosną. Jak na razie dobrze się krzewi. To ważne u róż, bo nie podobają mi się "drapaki", pomimo pięknych kwiatów

. Abraham ma kwiaty bardzo duże i pachnące intensywnie.
Tawułki wymagają już odmłodzenia, zwłaszcza czerwone. Odkładam to z roku na rok.
Krysiu, sama nie wiem, co myśleć o zimowaniu Compassion, bo w pierwszym roku po jesiennym posadzeniu nie była wcale okryta i przezimowała super a w tym roku była dobrze zabezpieczona a jednak na wiosnę wyglądała źle. Teraz, to jej drugie lato u mnie. Ma piękne kwiaty, które utrzymują się długo i zdaje się, że jej liście są wyjątkowo odporne na choroby grzybowe. Wg mnie nadaje się na nasze syberyjskie warunki. Pokrój ma, jak na razie, nieciekawy ale jest jeszcze młoda więc czekam, może się zagęści. Młodsze koleżanki, które zostały posadzone w ubiegłym roku mają teraz kształtniejsze krzaczki. To róża pnąca więc może wypuszczanie pojedynczych, długich pędów, to jej obowiązek

. Krysiu, być może sama doświadczyłaś, że nasz klimat raczej hamuje rozwój róż, dlatego ja nie mam dużych oczekiwań

. Po latach jestem już nauczona pokory i nawet nie śmiem liczyć na to, że róża pnąca urośnie u mnie w zimnej, lichej glebie wyżej niż parkowa. Polecam Compassion, bo to bardzo piękna róża. Kwiaty wyglądają, jakby była wielkokwiatowa i mają dość intensywny zapach. A jeżeli chodzi o Lustige, to muszę ją sobie u Ciebie znów obejrzeć

, bo u mnie to taka mała pokraka

. Sama zobaczysz, na zdjęciu poniżej

.
Aszko, jeden Westerland ma cztery lata a drugi pięć. Starszy, to ten mniej rozrośnięty, który jest przy brzozach. Być może to nie zbieg okoliczności, tylko jednak gorsze warunki sprawiają, że jest mniej dorodny niż młodszy kolega. Brzozy dają cień po południu, no i pewnie trochę wody też mu zabierają. Róża rośnie ok. 3 m od brzóz. Lista róż nie wydłuży się już bardzo, bo uważam, że tyle ile mam, to jak na moje możliwości, i tak za dużo

. Nie mam czasu porządnie na bieżąco zająć się różami, które wymagają jednak sporo uwagi. Warunki na róże mam raczej kiepskie. Koleżanki Kaszubki pewnie potwierdzą

, że u nas to trzeba się nieźle nabiegać wkoło roślin, żeby coś tam chciało rosnąć

. Osty i mlecze mam dorodne, białe derenie "Elegantissima", berberysy "Aurea" i wrzosy - te to rosną u mnie pięknie bez żadnego zachodu.
Olu, The Fairy rozkłada się na szerokość 1,6 m. To już nie jest młoda róża. Mam ją chyba od pięciu sezonów. Zazwyczaj była mniejsza, ale w tym roku nie zmarzła więc udało się jej rozbudować zamiast startować od początku.
Wrzosy dobrze zimują. Pierwsza część wrzosowiska powstała chyba z siedem lat temu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że cokolwiek na zimę trzeba okrywać

. Ostatnio powiększam wrzosowisko i w sezonie zawsze kupuję ileś tam wrzosów. Przeważnie nie są zimą okrywane i radzą sobie. Jedynie w ostatnią zimę przykryłam młode wrzosy gałązkami świerka, bo akurat podcinałam choinki więc dysponowałam gałęziami. Z kilkunastu posadzonych ubiegłej jesieni zmarzły a może wyschły (?) trzy. Kiedyś przeczytałam, że "wrzosy karmią się kroplą rosy", czyli że nie potrzebują dużo wody. W tym roku ciągle pada i pada a ja widzę, że wrzoski stoją na baczność i bardzo przyrosły więc chyba im się podoba jak mają jednak trochę więcej wody. Wiosną są cięte. Tak, Olu, niebieskie kłosy, to przetacznik. Kępa się nie rozrasta, chyba dlatego, że on rośnie u mnie wbrew wszystkiemu

, bo w cieniu i w ciężkiej glebie.
Ewo, musisz kupić Westerlanda i to od razu ze trzy sztuki!

.
Przetacznik i żurawki rosną po północnej stronie domku ale oprócz ściany, którą mają od południa nie są niczym osłonięte. Mają więc jednak trochę słońca rano i przy zachodzącym słońcu. Jednak generalnie jest tam cień. Pewnie dlatego przetacznik mocno się pokłada. W ubiegłym roku leżał na żurawkach i wyglądało to tak, jakby żurawki miały niebieskie kwiaty. Tym razem jednak już na wiosnę dostał podpórkę. Kępa nie rozrasta mi się, jest od kilku lat taka sama, a wszędzie czytam, że on lubi się rozrastać. U mnie stoi w miejscu pewnie dlatego, że ma cień i zwięzłą glebę, która jest zimna. Wstawię zdjęcie rabaty z odleglejszej perspektywy, żebyś mogła sobie zobaczyć czy takie zestawienie na pewno Ci odpowiada. U mnie wyszło to spontanicznie ale podoba mi się.
Aniu miło, że zajrzałaś do mnie

. Ja nie mam Barcarole!

Ta moja niby czarna róża, którą porównywałam do Barcarole, to pnąca Sympathia. Kup ją sobie, bo to naprawdę piękny kwiat. Zaraz odwiedzę Twoje włości

.
Esterko, moja działka zadbana i rozplanowana?!

A gdzie tam! Wstyd mi przed Tobą, bo jak widzę ile potrafisz zdziałać w jednym sezonie, to z moim skrawkiem pewnie poradziłabyś sobie w jeden weekend

. Tak sobie po prostu coś tam kupię, wsadzę, podleję, przytnę, zostawię na dłuższy czas więc zarośnie chwastami i... od nowa kupię, wsadzę, podleję...Najczęściej, jak już jest w miarę ładnie, to trzeba wracać do domu...ale to jest moje miejsce, ja tam należę, oddycham, zapominam o kłopotach. Mam dwie róże Eden ale zanim kupiłam drugi krzaczek, to musiałam polubić pierwszy. Prawdę mówiąc byłam rozczarowana ale w tym roku mój Eden nareszcie zaczyna przypominać tę różę a poza tym widzę, że ma chęć rosnąć.
Dziękuję za miłe słowa w sprawie tortowej. Mam nadzieję, że pokażesz efekty swojej pracy z masą cukrową.
Ale się rozpisałam!
Trochę zdjęć z minionego weekendu.
Sympathia
Tutaj wygląda, jakby była w jakimś ortopedycznym ustrojstwie ale nie udaje mi się jej ładnie rozpiąć na kracie, bo rośnie gęsto w każdą stronę, jak róża parkowa.
Maiden's Blush posadzona jesienią. Na kwiaty poczekam do przyszłego lata, bo w tym roku zjadła je ta paskuda bruzdownica. Ładnie przyrósł w tym roku cały krzaczek.
Dwa krzewy Abraham Darby. To młode róże.
I znowu Fresie z lilią. Kwiatostan lilii, to prawdziwe dzieło sztuki.
Raubritter jest chory od grzyba. Zobaczcie, jakie miał liście. Obcięłam wszystkie chore liście i przekwitłe kwiaty. Wygląda teraz ładnie ale pewnie tylko przez chwilę. Ta róża nie lubi deszczowej pogody i właściwie co roku łapie grzyba. Ona ma ciapki a ja...cellulit. Trzeba akceptować swoje słabości.
Samba. Nieduża rabatówka.
Charles Austin ma pąki, które kojarzą mi się z kopułami cerkwi. Kwiaty ma przepiękne.
Tak obecnie prezentuje się Lustige. No siąść i płakać. Młodziutka jeszcze, ma czas, żeby nabrać ciała.
Posadzona jesienią nn, kupiona, jako "biała pnąca". Coś mi się mocno wydaje, że to będzie jednak Chopin.
The Fairy w sąsiedztwie Rosarium Uetersen. W tle jeżówka, jeszcze w pąkach.
Compassion bardzo długo trzyma kwiat. W ciągu tygodnia właściwie niewiele się zmienił ten bukiecik a następne pąki już czekają.
Maigold się rozwinął.
Żurawki, przetacznik, pióropusznik.
