Posadziłam 4 krzaczki pomidorków koktajlowych w donicy i zastanawiam się czy nie będzie im zbyt ciasno?
Chciałam się też poradzić czy mogę je zasilać preparatem Humvit-Eko?
Witam
Kupiłem w tamtym roku nasionka pomidorów koktajlowych- pokusa i w tym zołych posadziłem gdzieś w lutym do doniczek po 3 nasiona gdy pojawiło się więcej liści usunąłem niepotrzebne rośliny zostawiłem po jednej, kilka sztuk z przerywki wsadziłem do innych doniczek. Lecz teraz mam problem powniewaz pomidorki słabo rosną maja jak na razie 10cm wczoraj kupiłem w sklepie 2 sadzonki które miały już po 30cm co może być powodem ze moje rośliny łabo rosną? Jakiś czas temu dodałem do doniczek niewielka ilość obornika końskiego ciekawe co z tego wyjdzie, a moze to wina zbyt wysokiego pH chciałem sprawdzic ale w mojej szkole remontuja laboratorium ze specialistyczna aparatura i mam dostep tylko do ogolniejszych badan
Pomidorki koktajlowe w gruncie sadze w odległości 50 cm krzaczek od krzaczka. W trakcie wzrostu łączą się liśćmi ze sobą. Twoja donica ma średnicę ca 40 cm. Oceń sama.
Możesz zasilać tym preparatem jak również nawozem wieloskładnikowym, najlepiej płynnym.
Pomidorki koktajlowe w gruncie sadze w odległości 50 cm krzaczek od krzaczka. W trakcie wzrostu łączą się liśćmi ze sobą. Twoja donica ma średnicę ca 40 cm. Oceń sama.
Możesz zasilać tym preparatem jak również nawozem wieloskładnikowym, najlepiej płynnym.
Wydaje mi się, że może im być zbyt ciasno, chociaż ekspertem nie jestem, a wręcz początkującym. Chociaż babcia męża też podobnie posadziła do donicy pomidorki koktajlowe, po parę sztuk i pomimo iż są troszkę wybiegnięte to zaczynają kwitnąć. Zastanawia mnie tylko jak będzie z późniejszym owocowaniem i jakością owoców, gdy korzenie się za bardzo ścisną.
Ja też mam pomidorki koktajlowe w doniczkach tylko każdy krzaczek w oddzielnej doniczce i w mniejszej i też się zastanawiam czy nie będzie im w niej za ciasno, najwyżej będą mniejsze i mniej owoców.
Ojej, dopiero dzisiaj zajrzałam na ten wątek. Pomidorki koktajlowe kupiłam na rynku - sadzonki i posadziłam je w rozstawie 30 cm. Jeśli z tego będą takie wielkie krzaki to muszę szybko poprzesadzać.
aks pisze:Posadziłem częściowo do gruntu, częściowo pod folie wyhodowane przez siebie pomidory odmian Scherolla, Ola i Maskotka. O ile pamiętam to Ola i Maskotka nie wymagają podpór i są samokończące i czy to oznacza, że nie dbam o ilość pędów i nic nie uszczykuję - puszczam na żywioł?
Co do Scherolli - jak je prowadzić i pielęgnować?
Będę wdzięczny za wskazówki.
Też jestem posiadaczem tych pomidorków . Dostałem wczoraj kilka (9 ) od znajomych. Jednak są bardzo malutkie, niemalże dopiero po wykiełkowaniu. Ciekaw jestem czy uda mi się wychodować włąsne pomidorki .
Ja bym się nie zastanawiała obcinać to co choruje, by się nie przenosiło. Moje pomidorki też miały nie za ciekawe liście, jakoś dziwnie podsychały. Obcięłam to co chore, teraz czasem ma któryś taki sam problem, ale sukcesywnie obrywam i nie ma już praktycznie dla mnie problemu.
Ja w tym roku dwa koktajlowe: koralika i taką gruszeczkę do foli wsadziłam, druga parka poszła do dużej donicy na nóżce i będzie robiła jako kwiatek ozdobny. ;:2
Mam na balkonie dwa kwitnące krzewy pomidorów (Koralik i Pokusa).Chciałabym ,aby obrodziły maksymalnie i dlatego potrzasam nimi kilka razy dziennie w celu zapylenia,ale nie widzę żeby spadał pyłek.Może nie jest żółty?
Co myślicie o zapylaniu pędzelkiem? Tylko jak zlokalizować miejsce gdzie jest pyłłek?
Kaja pisze:Mam na balkonie dwa kwitnące krzewy pomidorów (Koralik i Pokusa).Chciałabym ,aby obrodziły maksymalnie i dlatego potrzasam nimi kilka razy dziennie w celu zapylenia,ale nie widzę żeby spadał pyłek.Może nie jest żółty?
Co myślicie o zapylaniu pędzelkiem? Tylko jak zlokalizować miejsce gdzie jest pyłłek?
Pyłek jest na płatkach w głębi kwiatu i faktycznie nie sypie się jak u innych roślin. Na zapas się nie martw o zapylenie, problemy z tym bywają raczej w szklarniach i namiotach, a i tam większość osób nie zapyla, a pomidory są.
Martwiłam się na zapas,bo z moimi pomidorkami na balkonie jest wszystko w porządku.
Z pomoca wiatru same sie zapylają,ale też trochę pomagam często potrząsając.
Na dowód załączam dzisiejsze zdjęcie. Taką niespodziankę sprawiła mi odmiana Maskotka.