Witajcie.
Wraz z sierpniem wreszcie nastało prawdziwe lato. Chociaż upał daje się we znaki, to czekałam na taką prawdziwie letnią pogodę. Niech grzeje, wszak przed nami długa jesień i zima.
Do pełni szczęścia brakuje jedynie możliwości, aby bezpiecznie wyjechać na odpoczynek lub choćby na jakiś weekend nad jezioro.

Zastanawiam się kiedy to nasze życie wróci do normalności ....
Wracając do spraw ogrodowych.
Póki co ogród jak i warzywnik całkiem nie źle znoszą upały. Wszystko dostało taką dawkę wody, że wystarczy jeszcze na długo. Jedynie doniczkowe i świeże nasadzenia regularnie podlewam.
Warzywnik daje wspaniałe plony. Bardzo jestem zadowolona z cukinii, ogórków, fasolki, buraczków. Do tego jajka od moich kurek, ziemniaki i codziennie są posiłki z własnych produktów.
Narobiłam już zakwasu z buraków, kiszonej kapusty a teraz nastawiłam pierwszy w życiu zakwas żytni na chleb.
Zimą nic mi nie wychodzi bo temperatura w domu za niska. Kilka razy próbowałam i zawsze porażka. Postanowiłam więc zrobić zapasów teraz i to był bardzo dobry pomysł. Zarówno zakwas buraczany jak i kapusta wyszły przepyszne.
Robię też na bieżąco różne przetwory na zimę z owoców i warzyw. Mam już dżem i sok z wiśni, brzoskwinie w syropie, sok z porzeczek, sporo różnych sałatek.
Teraz czekam na własne maliny, śliwki i aronie.
Soniu, z powojników wyjątkowo jestem nie zadowolona. W tym roku nie były one bujne. One naprawdę potrafią dać czadu. Nadmiar wilgoci robił swoje. Tyle uwiądu i mączniaka nigdy nie miałam
Na zdjęciach nie wyglądają źle, może się wydawać że nawet fajnie, ale jak bym pokazała zdjęcia z poprzednich lat, to różnica jest ogromna.
Cieszę się jednak ż każdego kwiatuszka i tego, że mimo tylu opadów robiły co mogły żeby jakoś się zaprezentować.
Hortensjom natomiast taka aura doskonale służyła
Wandziu, bukszpan póki co zdrowy. Ta wredna plaga jeszcze do mnie nie dotarła. Między liliowcami mam powciskane mieczyki. Niezbyt za nimi przepadam, ale dostałam reklamówkę cebul od mamy i trzeba było gdzieś upchnąć
Tereniu, dalie powoli się zbierają, ale nie ma jeszcze tego efektu łał. Jakoś nie mogą się rozkręcić mimo iż je podpędzałam.
Aniu, dziękuję.
Ewa, uwielbiam takie babcine rośliny. Floksy, ostróżki, naparstnice. Nie wyobrażam już sobie bez nich ogrodu. Super, że coraz więcej osób się do nich przekonuje
Krysiu, moja Mme Plantier puszczona jest na żywioł. Ona ma bardzo fajny pokrój, ale musi mieć sporo miejsca. Pędy wzniesione, przewieszające się, jednym słowem cudne. TO róża parkowa. Nie wyobrażam jej sobie prowadzić na pergoli. Ale skoro koleżance się udaje, to widocznie jest to możliwe. Miała byś może zdjęcie żeby to pokazać.
Na pergolę prędzej dała bym jakiegoś ramblera np Bobby James, Long John Silver czy Paul's Himalayan Musk
U mnie w warzywniku nie same warzywka, ale też i kwiaty
Powiedzcie mi proszę czy jak z tych pełnych cynii zbiorę nasionka to wyjdą z nich równie pełne i takie piękne, czy raczej "wybrakowane"
