Ostatnio wszystko sprzęgło się i odciągnęło mnie od forum na dłużej. Pracy w ogrodzie bardzo dużo, wykorzystując, że ogród był podlany zabrałam się za plewienie. Tak działałam sobie trzy dni, miałam ogromne plany przelecieć wszystkie rabatki, jednak pogoda nie pozwoliła. Powróciły od środy upały, duchota doskwierała i nie dałam radę pracować. Siedziałam pod drzewkiem łuskałam wysuszone fasolki, zbierałam jabłka i tak mijały kolejne dni. Jabłka stoją w 4 ogromnych koszykach, czekają na przetworzenie, mam nadzieję że wcześniej mi nie zgniją.
Chcemy trochę odnowić trawniki więc mąż w jeden dzień zajął się wertykulacją, kurzyło się za nim okropnie, czekamy teraz aby nam porządnie podlało i jak się da będziemy siać.
A do pełni szczęścia brakowało mi jeszcze nawiedzonego laptopa, syn wyjeżdżał na urlop i prosiłam go aby wszystko mi posprawdzał i poustawiał przed wyjazdem. Zrobił to bardzo sumiennie, ale laptop chyba nie chciał ze mną współpracować i się wszystko pozawieszało, nie ma kogo poprosić o pomoc, syn na drugim końcu świata ma spędzić 3 tygodnie, a ja bez forum, jak tu żyć
Na szczęście dziś po południu zadzwonił, ja szybko pod jego dyktando krok po kroku laptop odblokowałam.
Lucynko cały czas z chwastami przegrywam, tak się cieszę po wyplewieniu, a po tygodniu już rosną jak na drożdżach.
Jesień u nas już dawno czuć, poranki, wieczory, nocki są chłodne dużo wilgoci. Zabrałam się za małe rewolucje rabatkowe, niby miałam plewić, część bylin odnowiłam, poprzesadzałam, kilka wyrzuciłam na kompost. Nawet nie miałam żalu jak się z nimi żegnałam. Mam jeszcze kilka pomysłów na zmiany, czekam tylko na mocne ręce męża, trzeba wykopywać i przenosić roślinki.
Staram się nie przeforsować, odpoczywam, upały, duchota bardzo przeszkadzają mi w pracy.
Ziemniaczki jeszcze nie wykopane, a plewienie to praca wiecznie nie dokończona
Oby ten tydzień był fajny z temperaturami ułatwiającymi prace.
marta64 podsycha i to bardzo, dwa deszczyki nie pomogą, teraz mam nadzieję na burzę od godz 14 grzmi w oddali, do tej pory żadna kropla nie spadła. Tę marną ziemię staram się wzbogacać kompostem, stosuję nawozy, pod koniec sezonu tych moich zabiegów nie widać, susza załatwia cały ogród, co roku tak mam, takie widoki powracają jak bumerang
Jak chcesz nasionka gazanii to nie ma problemu z chęcią Ci prześlę. Prawda, że mają piękne kwiaty, jest z nimi trochę pracy trzeba wysiewać w lutym, później pikować, ale warto.
Z chęcią przyjmę sadzonki malin, mam w planach posadzić je w innym miejscu w większej ilości, letnie całkowicie wyrzucę, bo nie zbieram nic, po co takie dziadostwo ma mi zajmować miejsce.
Dzieci bardzo cieszą, niby pomagają, ale trzeba cały czas mieć je na oku.
Aniu czy to aniołki nie wiem, bliźniaki, ale każde inne, popisują się jeden przed drugim, skarżą, biją się, jak to dzieci. Jutro po miesięcznej przerwie idą do przedszkola, tam ich panie ustawią.
Też dużo prac w ogrodzie wykonuję sama, jak mam coś cięższego to oczekuję pomocy moich panów.
Marysiu nie wykopałam jeszcze ziemniaczków, chyba jestem ostatnia na mojej wiosce, czekam na deszcz, wszystko odsuwam w czasie, nie za bardzo mamy gdzie je przechowywać, dlatego opóźniam wykopki jak się da. W tym tygodniu jak pogoda pozwoli, ruszam do kopania, robię to ręcznie, każdy ziemniak oglądam i sortuję, te uszkodzone daję osobno przeznaczam do szybkiej konsumpcji.
Trzeba zrobić jakieś pieczenie grupowe, cały czas myślę, tylko wiesz mój mąż zmienił pracę na razie nie ma stałego grafiku i nie mam jak się umówić. Pracuje też w weekendy, nie mogę go teraz namawiać do wolnego bo musi być w domu ze zwierzętami 29 września, kilka dni w październiku, jeden dzień w listopadzie, ja nie odpuszczę wtedy wyjeżdżam, on o tym wie
Takie wysokie aksamitki, coś im musiałaś dołożyć
