Zgadza się! Dokarmiłam gada nawozem do kwitnących w okresie zawiązywania kwiatów, a teraz te trzy bestyjki mają potężne kielichy , wzrost na ćwierć okna i zapach którego nie sposób opisać.
Bieliłam dziś drzewka i krzewy na pniu. Pogoda była wymarzona, niebo bez jednej chmurki, prawie bezwietrznie. Po ranku z szadzią tu i ówdzie srebrzyło się trochę, ziemia zmarznięta a w miejscach nasłonecznionych- maziasta. Wszyscy domownicy wylegli na podwórze, mąż powyciągał na podjazd kosiarki, jedna odpaliła z powodzeniem, druga niestety wymaga więcej pracy przed sezonem, staruszka.
Pobieliłam drzewka- chociaż obawiałam się efektu mokrej farby i słońca, to jednak wyszło znakomicie. Wiem, że trochę późna pora na takie zabiegi, ale dni zaczęły być słoneczne i nie było na co czekać, a późną jesienią jakoś nie zabrałam się za to. Jestem bardzo zadowolona z efektu, zdawałoby się, banalnej czynności. A jednak- w zeszłym roku użyłam wapna z torby, próbując uzyskać właściwą konsystencję. To była kompletna porażka! Nie tak sobie wyobrażałam tą czynność i nie tak jak trzeba wyglądały drzewa po zabiegu.

Teraz wybrałam wiadro z sypkim wapnem, do uzupełnienia wodą i wymieszania. I to zdecydowanie był strzał w 10!

Konsystencja, barwa, efekt i sposób nakładania były super! Będę już z takich właśnie korzystała.
Mój mini sadek wygląda schludnie, przynajmniej do czasu cięcia- bo po wstępnych oględzinach stwierdziłam, że jednak coś tam trzeba ciachnąć. Szczególnie porzeczki, które i tak nigdy nie wiem, jak ciąć- teorię znam, w praktyce boję się utraty większości owoców, bo te stare dość dobrze wydają. A w ogóle to gdzie są moje sekatory?
Po zakończonej pracy wystawiłam twarz do słońca w zacisznym zakątku na ganku. Po zimie kondycji brak! Nałykałam się powietrza i poszłam na drzemkę.
Martwią mnie trochę moje rododendrony, wygląda jakby pąków nie miały albo ja ich przynajmniej nie widzę- wielka szkoda, okaże się w maju.
Chciałabym w tym sezonie dokupić matę na siatkę, bo jednak trzy sezony i dość- są dziury, krzesła zwykłe plastikowe ogrodowe, wąż już mam upatrzony. No i nie podoba mi się układ mojego ogródka przy domu. Ale muszę mieć bardzo dopracowaną wizję tego co chcę tam zrobić, żeby to ruszyć. Wiecie, jak to jest- przychodzi moment w którym jesteś gotowa/y coś przeorganizować, posadzić coś bardziej z rozmachem, oczami wyobraźni widząc jak pachnie, kwitnie i osłania. Jeszcze tylko znokautować męża i będę robić. Miałam mieć uspawany obelisk w kształcie parasola, ale spawarka dokonała żywota i nici z obietnicy. No i łuk taki z pręta z bramką mam upatrzony, może w końcu się uda...
Dziś bez zdjęć, nie chciało mi się pstrykać, taką miałam radochę z roboty. Ot głupieje człowiek na starość ;)
Pozdrawiam ciepło! Idę domknąć zamówienie na kwiatki. Komuś udała się świecznica z nasion?