Może tych smogowych opadów miała za dużo i to jej się nie spodobało.
Ciekawe jak u Tośki jeśli u niej też nie przetrwała to znaczy że nie warto próbować dalej.
Ale też nie lubi dosypywania ziemi, wtedy zagniwa serduszko liści, lepiej okryć ją suchymi liśćmi.
Może to jest przyczyną że nie wyszła?
Stasiu - no nie zapomniałam, ale w porównaniu z zeszłym sezonem to....

Podlewa oj podlewa, tylko dlaczego tak zimno, niecałe 2 stopnie rankiem na dworze, wszystko znowu stanie w rozwoju.
Ech....święta, miną jak z bicza strzelił.
Elżuś - się naprodukowało...

Ale tak to jest, nie zawsze zamiary pokrywają się z praktyką.

Nasiona sałaty lepiej kupować z aktualną datą w pierwszym roku, następne już są mało prawdopodobne że wykiełkują.
Sałata jest chyba z najkrótszym terminem wschodzenia i jej nasiona szybko tracą zdolność kiełkowania.
Tulipany botaniczne niestety u mnie zanikają równie szybko jak zwykłe, tylko Darwina trzymają się dłużej i te najstarsze odmiany.
Lepiej sprawdzają się narcyzy, chociaż też nie wszystkie.
Dorotko - były przy nich takie kołki do zakotwiczenia, ale gdzieś posiałam i też nie mam.
Można je przymocować do ziemi chociażby kamykami, bo mają taki boczny rant, albo obsypać dodatkowo ziemią.
Ale u mnie ich nie zwiewa, bo w ogrodzie nie ma aż tak silnego wiatru.
U mnie kwiaty zjadają młode ślimaki z jesiennego wylęgu, są tak małe, że gołym okiem ich nie widać.
Aniu - tara - ano nie bajdurzyli.
U mnie też padała krupa śnieżna i grad, ale szkód na razie nie poczyniły.
Za to zimnica jak diabli, nawet nie wychodzę z domu.
Miruś -

Wiadomo że je się tylko łodygi, jakoś widziałam chyba całość rośliny i napisałam "liście", ale skoro na tym skupiłaś uwagę to już poprawiam, coby ludziom nie mącić w głowach.

A placka z rabarbarem chce mi się od dawna, ślinka leci na samą myśl.
Co do pielenia to dopiero się odbędzie, a że chwastów mało, to zasługa bardzo gęstych nasadzeń, wtedy chwasty nie mają gdzie się rozsiać i jest ich niewiele.
Utrapieniem u mnie jest podagrycznik i perz, ale ten drugi jest tylko w trawniku, gdzie tak bardzo mi nie przeszkadza.
Sebastian - zaczyna się ten koncert, szkoda tylko że tyle cebulek kupionych jesienią poszło w nicość.
Gdyby nie to, koncert byłby obfitszy, ale mówi się trudno.
Dobrze że chociaż tyle zostało po zimowych mrozach.
Martuś - nareszcie jakaś zielenina wpada na talerz.
Po zimie jakoś spragniona jestem witamin i stąd ten pośpiech w uprawie.

Fajnie że pomidorki Ci rosną, oby tak było przez cały sezon.

Ciekawa jestem jak wyjdą w tym sezonie, na razie o wysadzeniu do szklarni czy pod folię mogę tylko marzyc, pogoda paskudna.

Ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
Loki - wyciąganie wniosków z błędów to nasza zmora.
Ciągle je powtarzamy i ciągle sobie obiecujemy więcej ich nie robić.
Ot taka ludzka przypadłość dręcząca wszystkich pewno od wieków.

Ale o ile takie życie jest ciekawsze .

Przyszły hortensje i truskawki francuskie, więc czas je wysadzić, mimo deszczu.
Kwitną kliwie w domu i czekają na wyniesienie na balkonik.
Sporo prac dziś przede mną więc zostawiam wiosenne klimaty i zmykam.





















