Jadziu ta lilia, o którą pytałaś to Soft Music. Ma wyjątkowo trwałe kwiaty. Wyobraź sobie, że jeszcze kwiatnie, choć nie wygląda już tak efektownie.
Garden of Roses możesz brać w ciemno i na pewno nie będziesz żałowała. Dotychczas nie doceniałam tej odmiany. Może dlatego, że pierwsza sadzonka bardzo chorowała i myślałam, że ją stracę. Po zeszłej zimie ścięłam ją niemal do zera i wcale nie liczyłam, że przeżyje. Ona jednak odbiła i w sierpniu wcale nie było widać po niej, że startowała od samej ziemi. Ten wigor spowodował, że jesienią dokupiłam drugą z innego źródła i posadziłam obok. W tym roku kwitną praktycznie bez żadnej przerwy tworząc coraz to nowe pączki
Garden of Roses
Tolinko na eksmisję czekają: Hella, Therese Bugnet, Souvenir du William Wood, Queen Elizabeth, Chopin, nn różowa. Zastanawiam się czy nie wywalić Rosenfee i Chantall Thomas, bo zupełnie nie podobają mi się te róże

Rosenfee pędy ma wiotkie, a jej kwiaty smętnie wiszą w dół. Nawet nie można zrobić sensownego zdjęcia. Natomiast Chantall miała być różą krzaczastą, a okazuje się raczej okrywową, rozłażącą się na boki maszkarą. Kwiaty przekwitają w mgnieniu oka, nie lubią ani słońca ani deszczu. Do kitu z taką różą.
Princess Anne
Daysy większość róż tak jak u Ciebie zbiera siły do powtórki. Niektóre już zaczęły, inne dopiero się namyślają i nie wiem czy zdążą przed zimą jak będą tak opieszałe
Tej za to wcale nie trzeba namawiać. Ona drugie kwitnienie ma znacznie bogatsze od czerwcowego, ba w zasadzie to przez cały czas pokazuje kwiaty.
Crocus Rose 
Troszkę później będzie jej specjalna sesja.
Justynko na zdjęciach róże wyglądają nieźle, ale wierz mi, że części nawet nie pokazuję, bo stoją całkiem gołe. Jestem zaskoczona aż tak potężną plamistością. Szczególnie, że taka Ghita R zawsze była zdrowiutka, Othello także. Nawet Rhapsody in Blue do tej pory nigdy nie chorowała. Owszem pod koniec sezonu parę listków zdarzało się oberwać, ale to w sumie normalne. Ten rok trochę zawaliłam poprzez brak odpowiedniej ilości czasu

Poza miedzianem nie zrobiłam żadnych oprysków i efekty zaniedbań aż kłują w oczy. Teraz choroba już tak opanowała krzewy, że pozostaje mi tylko obrywać porażone liście i zbierać to, co opadło na ziemię.
Queen of Sweden
Jagna 
Moja Gartentraume to taki dziwny krzak po przejściach. Jedne pędy ma wiotkie, inne stoją na baczność jak żołnierze na warcie. Zauważyłam, że im starsza tym mniej kwity wiszą, zupełnie jak u Austinek. Jest szansa, że wreszcie nie trzeba będzie jej podwiązywać.
Gipsówka przezimowała u mnie w donicy bez problemu. Powiem więcej - nawet nie wkopałam jej do ziemi, bo kompletnie o niej zapomniałam

W tym roku dam jej większą donicę, bo strasznie się rozrosła i dosłownie wylazła na kostkę. Jeszcze gotowa się tam ukorzenić
Rose Von Munster. Kwiat iście w angielskim stylu. Pachnący, pełny, taki jak lubię najbardziej. Jeszcze nie poszła do gruntu, bo badam do jakiej wysokości jest w stanie urosnąć.
Asiu doskonale rozumiem żądzę posiadania niemal każdej odmiany (też tak mam). To jest poważna "choroba" i to nieuleczalna

My, wszystkie
rosomanes tak mamy, że wciąż na liście pojawia się jakaś zjawiskowa piękność, na którą absolutnie wręcz maniacko chorujemy. Potem ową piękność sadzimy, chuchamy, dmuchamy. Z wypiekami na twarzy czekamy na pierwszy pączek, kwiat...I albo jest wielkie wow i zachwyt, albo ta piękność okazuje się niewypałem. Po pewnym czasie przychodzi opamiętanie i zaczynamy bardziej krytycznie patrzeć na nasze podopieczne. Te, które nie spełniły naszych oczekiwań znajdują najczęściej nowe domy, robiąc miejsce na kolejne nowości, a my nadal kupujemy i nakręcamy się wzajemnie...
Żółta róża śliczna, ale nie potrafię rozpoznać. U siebie żółtych mam najmniej, a z pnących tylko Goldstern. Twoja nn może być zarówno Golden Showers jak i zupełnie inną odmianą. Trudno ocenić po jednym kwiatku. Zdjęć nie będę usuwać, bo mi nie przeszkadzają,a może ktoś przy okazji rozpozna Twoją nieznajomą?
Augusta Luise
Aniu anabuko1 ja też co roku dokupuję kolejne lilie i mam wrażenie, że wciąż ich mało w ogrodzie
Joasiu, Marc Chagall jest bez dwóch zdań atrakcyjnym akcentem w ogrodzie, a paski dodają mu tylko uroku

Nie są jakieś agresywne i ich widok nie męczy.
Glamis Castle
Aniu Annes77 U Ciebie chorują Cardinal i First Lady, u mnie w tym sezonie to jakiś grzybowy kataklizm. Na jednej rabacie połowa róż stoi goła i straszy swoim wyglądem
A Dolce Vita i mnie się podoba, tylko miejsca brak. A chciałoby się jeszcze może na jesieni zamówić jakąś nowość
Othello zgubił portki. Dobrze, że jeszcze koszula mu została.
Moniko czytam, że nie tylko ja zamierzam przewietrzyć rabaty
Mme Issac Pereire też mnie trochę drażni. Rośnie u mnie na bardzo słonecznym stanowisku i to zupełnie nie służy jej kwiatom. Póki co żal mi jej przesadzać po raz czwarty, bo to bardzo ją osłabi. Jedyne miejsce jakie mogę dla niej znaleźć jest w mocno ocienionym miejscu i nie wiem czy z kolei będzie chciała tam kwitnąć. Coś czuję, że za Twoim przykładem wkrótce dojrzeję do jej wywalenia.
Sharifa Asma
Iwonko nie odbieram tak entuzjastycznie tego sezonu. Wydaje mi się, że poprzedni był znacznie lepszy. Cała rabata pomarańczowo żółta w tym roku nie zachwyca. Augusta Luise w zeszłym roku szalał z ilością kwiatów, Emilien Guillot podobnie. Po zimie obie nie bardzo mogą się pozbierać. Musiałam im wyciąć większość pędów, bo zrobiły się czarne. Po tym cięciu kwitną słabo i nie wypuściły ani jednego nowego pędu. Podobnie wygląda Aphrodite, Larissa, Chippendale, a nawet Elmshorny. Tylko Austinki na rabacie angielskiej mnie nie zawiodły
Robin Hood
Jagna jestem już od kilku dni, ale zupełnie nie mogę się pozbierać i wrócić do rzeczywistości. Po powrocie tyle się dzieje, że na pisanie nie starcza już czasu.
A w ogrodzie wcale nie jest tak pięknie jakbym chciała. Choroby zbierają żniwo, róże jakieś leniwe, niemrawe. Powoli coś tam zaczyna kwitnąć, ale szału w drugim rzucie raczej się nie spodziewam
Crown Princess Margareta wygląda dokładnie jak Twoja. Też wypuściła wiotkie pędy, które wiszą z doniczki i rozglądają się dookoła. Dzisiaj rozwinęła kwiat. Trzeba przyznać, że piękna jest i chyba warto czekać aż wzmocni te wiotkie łodyżki. A Ambridge złapała plamistość i na razie ani myśli wypuścić cokolwiek, że o pączkach nie wspomnę. Zastygła w miejscu i pewnie się zastanawia.

Ruszyć i rosnąć, czy zastrajkować?
Fohr na razie jest maleńka. Może ma ze 30 cm. Zakwitła dwoma kwiatami, które w oka mgnieniu przekwitły i tyle je widziałam. Nawet nie
pamiętam czy zdążyłam pstryknąć jej fotkę?
Crown Princess Margareta
William Morris
Teresko na Austinki nie mogę narzekać. To one czynią honory ogrodu i dzielnie zdobią rabaty. I one oprócz kilku wyjątków cieszą się dobrym zdrowiem.
Wisley 2008
I na koniec jak zwykle kilka zdjęć
Obiecana wcześniej sesyjka
Crocus Rose
Sharifa Asma
Summer Song
The Wedgwood Rose
Olivia Rose
I takie tam widoczki
The Alnwick Rose
