Lucynko, nie jestem niesamowita, jestem
zezłoszczona!. Czym? A pogodą, zimnem , deszczem, tym, że czeka na mnie ogrom pracy, a niewiele mogę zrobić. Nie zdążyłam spalić tych stosów gałęzi iglastych, zdjętych z róż, wszystko zamokło, dymi się jak z lokomotywy, bałagan i klops. A ja w domu przelewam z pustego w próżne. Przepraszam, nie do końca w próżne - oto, co zrobiłam dla poprawienia sobie humoru i spokojności:
