amelia35 pisze:Jestem załamana wszystkie zakupione jesienią róże dzisiaj odkryłam i porozgarniałam kopczyki. Pędy, aż do samej ziemi ( a może i korzenia?) były całe czarne i suche. Poobcinałam równo z ziemią Coś mi się zdaje, że nic z nich już nie będzie
U mnie tak samo w styczniu jeszcze zielone listki nad kopczykami a teraz czarno - a wszystkie drogie roże z rosa ćwik - już nigdy nie kupię jesienią
Mam podobną sytuację. We Wrocławiu było ciepło do pierwszych dni stycznia. Mam zrobione zdjęcia z 5 stycznia z kwitnącymi różami. Później przyszły mrozy i załatwiły róże szczególnie sadzone jesienią. Z 17 posadzonych róż jesienią może trzy żyją. A sadzonki były bardzo ładne i z solidnymi korzeniami - część od Flasha, a większość od Starkla. Róże posadzone jesienią dostały solidne kopczyki i w tych kopczykach po prostu się zaparzyły. To jest moje kolejne doświadczenie na nie sadzenie róż jesienią. Jeszcze nigdy róże posadzone wiosną mi nie wypadły, natomiast wypadają z reguły nasadzenia jesienne.
Toniu, wspaniale Ci przezimowały róże, aż miło popatrzeć! Przygięte do ziemi róże rzeczywiście zimują dobrze. Miałam dwa duże Westerlandy i oba tak samo owinęłam włókniną i opatuliłam świerkiem. Na moim wygwizdowie wiało niesamowicie i jeden z nich po jakimś czasie się przewrócił razem z palikiem, który miał go trzymać. Nie podnosiłam. Myślałam, że się połamał i zostawiłam go na zasadzie "co ma być to będzie". Teraz okazało się, że leżący nie połamał się i przezimował lepiej niż ten, który stał. Tej zimy położę wszystkie róże. Toniu, większość moich róż ma takie zielone pędy i zdarzają się też nawet zielone liście, które i Ty pokazujesz na zdjęciach. Pierwszy raz tak mam, bo zawsze przemarzały do kopców i teraz nie wiem czy bardzo się bać przymrozków wiosennych? Czy takie pędy są bardzo wydalikacone?
W takim razie pozostaje mi udawać, że nic nie wiem o zapowiadanych przymrozkach, bo działkę mam ładny kawałek od domu i nie dam rady kursować z okryciem i odkrywaniem . Jest tak, jak mówisz, Toniu, niektóre róże miały już blade pędy i listki pod ziemią więc zdecydowałam się odkryć. Ale bym płakała, gdyby okazało się, że róże które pierwszy raz tak ładnie mi przezimowały zniszczyły się teraz na wiosnę .
Moje już w połowie przykryte.Wczoraj zaczęło prószyć ale znikł dość szybko.Jednak jest pełnia i mróz był rano.Wolę dmuchać na zimne.Nie dostały takiego przykrycia w pełni jak na zimę,ale już trochę okryłem.
Już nie raz pisałam że u mnie rośliny mają ciężko, ale nawet tegorocznych nasadzeń na razie ani myślę zabezpieczać.
Krótkotrwały spadek temperatur pozwoli im się przygotować do zimy.
Zabezpieczone teraz nie zauważą że idzie zima i nie przygotują się do niej.
Spokojnie, co roku jest zima...
Tak i co roku są straty.Bo ochłodzenie przychodzi znienacka.Jest ciepło i nagle ochłodzenie,zbyt duże różnica spadków temperatury.Te posadzone na jesień wypuściły liście .Okryłem połową tym co na zimę.
Jak i tak zmarznie będę miał przynajmniej czyste sumienie.