I znów zaległości na forum narosły

Niestety mamy poważny problem z Hero, 2 tygodnie temu podczas niewinnej
przebieżki po ogrodzie tak niefortunnie skręcił na trawniku, że zerwał prawdopodobnie całkowicie więzadło w kolanie. Tyle szczęścia w nieszczęściu, że usłyszeliśmy jak zapisnął, na drugi dzień bardzo oszczędzał łapę, zatem szybko do weterynarza i decyzja - trzeba zrobić "próbę szufladową" kolana pod narkozą. Za jednym zamachem załatwiliśmy kastrację, próba szufladowa wyszła dodatnio

Niestety leczy się to tylko operacyjnie, na co szczylek jest jeszcze za młody - nie wszystkie kości są rozwinięte. Na razie ograniczenie ruchu, zero chodzenia luzem, biegania, chodzenia po schodach. Dla rosnącego tak energicznego psa jak Hero takie zalecenia to prawie jak więzienie.. Operacja być może za kilka tygodni, w dodatku niestety we Wrocławiu. Po operacji dalsze ograniczenie ruchu - nie wiem, jak temu podołam, bo Hero już teraz sprawia wrażenie całkiem zdrowego i na spacerach momentami dostaje głupawki, która polega na nagłym i niekontrolowanym zrywie do biegu, ewentualnie podskoku na wysokość metra za motylkiem

Często w takich sytuacjach strzela implant lub więzadło w drugiej łapie. Mam jeszcze nadzieję i bardzo wierzę w cud, że druga próba szufladowa, która ma być wykonana przed zabiegiem wyjdzie negatywnie - podobno szanse są niewielkie, ale przecież cuda się zdarzają, prawda?
No to się wygadałam, uff...
Grażynko - rok temu wczesną malinę podcięłam jesienią i przyznam, że owoców miała w tym roku sporo. Agrest jeszcze młody, w tej chwili zaczynają żółknąć mu listki - czy to normalne?

Choć o trawnik zbytnio nie dbam, mimo wszystko jednak trochę trawnik musi przypominać

Koszenie raz w tygodniu obowiązkowe. Pszczoły i tak mają używanie, głowienka kwitnie poniżej poziomu ostrzy kosiarki

O suszy już nawet nic nie wspominaj..

Nadciąga znów fala upałów, z której akurat wyjątkowo się cieszę - w obecnej sytuacji z Hero to dla nas zbawienie - o ironio dla niego też.
Sabinko - Charming Piano robi wszystko, by jednak się spodobać - kilka kolejnych kwiatów nawet nie zgniło, choć do końca też się nie rozwinęły, zaczęła też się puszczać swoimi uwodzicielskimi brązowymi przyrostami. Floksami chętnie się podzielę, jeśli tylko będzie czym. Ten akurat rośnie przy samym drenie, codziennie dostaje dużą konewkę wody i chyba tylko dzięki temu jeszcze żyje.
Iwonko - Blue Paradise jest naprawdę tak niebieski. Bardzo schorowany i mizerny, susza też mu nie pomaga. Oby tylko nie zniknął. O Herutku napisałam na samej górze, że też zawsze coś musi się przytrafić
Marysiu - nadciągają upały,
polarkowy piesek będzie zadowolony - pełnię szczęścia osiąga na rozgrzanej kostce w samo południe leżąc na prawym boczku

Poniżej w miarę aktualne zdjęcia doświadczalnych pędów Friesii. Z chęcią ponowię obserwacje na innej, tylko musi mieć dwa pędy, które akurat będą do cięcia, a z kwitnieniem u mnie aktualnie okropna posucha.
Elwi - ten sezon zdecydowanie nie służy fuksjom - za ciepło. Dwie właśnie prawdopodobnie pożegnałam - dopadł je jakiś grzyb. Próbuję jeszcze reanimować, ale na ich kwitnienie w tym sezonie już nie liczę, trafią do sanatorium w głęboki cień

Rozrośnięta fuksja faktycznie kosztuje sporo kasy, dlatego wiosną kupuję u Adriana sadzonki za parę złotych

Do tego jeszcze większość (jak do tej pory) przeżywa zimę. Mam do fuksji ogromny osobisty sentyment i nie potrafię się im oprzeć.
A co w ogrodzie poza suszą? Trochę zieleni, mało kolorów, róże rozleniwione ciepłem i brakiem wody leniwie wypuszczają niewiele pączków..
Królowe sierpnia - Vanille Fraise i Annabelle:
Miś Polarny zaspał i dopiero pokazuje pierwsze kwiat (po lewej) - po prawej VF:
To zdaje się chryzantema po poprzednich właścicielach - rok temu po przesadzeniu wypuściła tylko kilka listków, w tym - susza chyba jej służy. Obawiam się tylko, że nadciągające upały dość szybko się z nią rozprawią:
Clematis Mazowsze puścił się po drewutni na dobre 3 metry i szaleje z kwitnieniem - wypuścił aż 3 kwiaty
Ulubienica - Crown Princess Margareta - wypuściła masę nowych pędów i pięknie się zagęszcza:
Młoda Easy Does It - nieustannie produkuje małe bukieciki:
Piano - żelazne kwiaty. Właśnie kończy pierwsze kwitnienie (jako młódka zaczynała bardzo późno), ale mało która róża w taką pogodę tak długo utrzymała kwiatostany:
Puccini:
Eden przy murze - trochę zmaltretowana przez przędziorki, ale idą kolejne, przecudne pędy
Mało popularna, a szkoda. Edith Holden - pierwszy sezon u mnie, kwitnie prawie non-stop:
Cd. eksperymentu z Friesią - po lewej stronie pęd, na którym zostawiłam listek po przycięciu, po prawej - pęd z urwanym listkiem. Powoli dogania ten z lewej, pączki są mniejsze, ale nowe pędy z pączkami są aż 3:
Pnąca Iceberg dopiero teraz się rozkręca, jak przystało na różę kwitnącą na starych pędach. Zdjęcie sprzed kilku dni, białych bukiecików ciągle przybywa:
Pachnąca Aloha:
Evening Glow z floksami:
Pszczółki się umówiły?
Green Eyes:
Secret Affair:
Niektóre kwiaty ma intrygująco staśmione:
Anielska Virgin:
Przed ogrodem jak to na wsi - musi być sielsko

Kosmosy wreszcie takiego wzrostu, jak Bozia przykazała - ciekawe, dlaczego rok temu w tym samym miejscu wybujały na ponad 150 cm?
Nad strumykiem natura zrobiła mi przemiłą niespodziankę - w puzzlach wysiał się przecudny łan niezapominajek. Zdjęcie nie oddaje ich błękitu:
Floks - miał być Purple Flame, ale mam wątpliwości:
Największe kwiatostany i obłędny kolor - Red Riding Hood:
Po liliach zostało już tylko wspomnienie:
Sadziec purpurowy:
Rabata pod bukiem też miała być kolorowa
Nawet przetaczniki jakieś takie bez życia i koloru, stara hortensja bukietowa dopiero zbiera się do kwitnienia:
Za to pochwalę się sosną czarną, którą 3 sezon uszczykuję wiosną. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale zaczyna mi się podobać:
Złocień Palibin:
W budce lęgowej na domu aktualnie wróble odchowują potomstwo:
Głodne dzieciaki rozglądające się za rodzicami
W temacie zwierzyńca - Liczi kontrolujący zbiory pomidorów (po czym popatrzył na mnie spode łba i wymownie prychnął

)
