Elu, jesteś słodka!

Pewnie, ze warzywa są wszędzie takie same a tyczki niekoniecznie... Są ich różne rodzaje. Są tez tyczki w kształcie pustych w środku rurek, żeby przez nie podlewać pomidory bezpośrednio do korzeni.
Dziękuję za zdjęcia hibiskusów. Albo to ten sam, albo jakiś "braciszek"... Kiedy się patrzy na hibiskusy sprzedającego, są jaśniejsze i ciemniejsze. Twój wydaje mi się bardziej jednostajny różowy. Kwiatu mojego w naturze nie widziałam, natomiast załączam zdjęcie etykietki.
Jeśli chodzi o zdobywanie wymarzonych roślin, w moim wypadku wygląda to trochę inaczej. Rzadko chodzę do sklepu po konkretną roślinę. Najczęściej chodzę po prostu pooglądać i ciągle wypatrzę coś nowego. Tak jest wygodnie, bo dostarczają rośliny w najodpowiedniejszej porze do ich sadzenia. Jeśli natomiast wymarzę sobie jakąś roślinę, to fakt, ze generalnie nie mam dużego problemu, żeby ją zdobyć. Po pierwsze mam, w najbliższej okolicy ( od 5 min do 0,5 godz samochodem) 4 wielkie sklepy ogrodnicze. Oprócz nich, w tym samym promieniu 3 nieogrodnicze, ale gdzie tez jest zwykle duży wybór roślin ( np. ze znanych Wam: Leroy Merlin i Auchan). Jeśli jednak nie ma jakiejś rośliny, której poszukuję, wtedy ją zamawiam i mi ją sprowadzą. Tak było np. z chrzanem. Ale widzę z Waszych zdjęć, że macie przeogromny wybór roślin, tyle że najczęściej kupujecie na bazarkach czy ryneczkach. Ale co to za różnica?... Właściwie jedyna wada to mniejsza fachowość sprzedawców. Tutaj sprzedawcy mają "odpowiednie wykształcenie ogrodnicze i udzielają wszelkich informacji. Bardzo istotne jest to, że wszystkie cenniejsze rośliny mają roczna a czasem nawet dwuletnią gwarancję. Zdarzało mi się, ze jakaś roślinka się nie przyjęła, wtedy od razu mi zwracano pieniądze, bez dochodzenia winy. Cenne jest również to, ze mogę iść do sklepu z chorym listkiem lub np. zdjęciem krzewu róży i poprosić o poradę. Zdiagnozują chorobę, doradzą środek, pokażą jak obciąć różę....
Postaram się zrobić dla Was jakieś zdjęcia w sklepach.

Trzeba jednak pamiętać, że mieszkam w Regionie Paryskim, a to nie jest bez znaczenia. Na tzw. prowincji, nie ma aż takiego zagęszczenia sklepów.
