
Justynko aż trudno uwierzyć, że jest taka różnica w rozwoju roślin. Chociaż i u mnie są odmiany, które jeszcze nie zaczęły kwitnąć. Mam nadzieję, że nie będę miała z nimi kłopotu. Widać na nich objawy mączniaka

Ewo strata pąków też mi się zdarza. Jednak to nic w porównaniu z rozdeptaniu przez mego M w zeszłym roku nowej odmiany liliowca


Krysiu dzięki. Musi być dobrze


Marysiu dziękuję, że zajrzałaś. Dopiero dzisiaj uzmysłowiłam sobie ile mam liliowców. Zaraz pokażę

Moniś dobrze wiedzieć, że numer wciąż ten sam. Dziękuję za wizytę i miłe słowa. W Twoim lesie wszystkie kwiaty mają szczególny urok.
Jacku te 5 lat jest wytłumaczalne. Liliowiec nie był w zasadzie sadzonką tylko małym pędzikiem zapakowanym w pudełko z torfem. Przez rok ledwie zipał. Przez 4 lata wegetował w niedużej doniczce. Dopiero w zeszłym roku trafił na nową rabatę i wtedy ruszył z kopyta - na szczęście. Moje dwie siewki też zakwitły w drugim roku. Na to chyba nie ma reguły. Sporo zależy od "woli życia" danej rośliny. Liliowca o który pytasz wysyłałam Ci któregoś roku. On jest z tych pachnących. Kupiłam go w Starym Polu krótko po zakupie działki. Z tego co pamiętam miał być inny. Nazwy odmiany nie znam, ale raczej jest z tych starych. Próbowałam kiedyś go zidentyfikować, ale to trudne. U mnie też Clothed in Glory w tym roku nie popisał się. Przesadzałam go wiosną. Ciekawa jestem jakie czary odprawiasz nad swoim, bo u mnie się jakoś nie rozrasta zbytnio. Podział nie powinien mu zaszkodzić.
W podziękowaniu za Wasze wpisy moje liliowce ( niestety nie wszystkie, bo niektóre już przekwitły a inne jeszcze nie zaczęły



Kilka innych kwiatków też kwitnie


