ILONKA.....rogaliki z certyfikatem wypiekasz.......moja córcia z wnusiem od piątku była w Poznaniu, wróciła dzisiaj i załapałam się na rogale MARCIŃSKIE z certyfikatem.......nadzienia troszkę skąpo jak na ta cenę...ale dobre były.....
ILONKO....okresem pod górkę nie zamartwiaj się, dzisiaj często zdarza się pod górkę....znam pewne powiedzenie z ust mojej babci której już niema.......ale zapodam na pw.........zajrzyj
Też ostatnio oglądałam program, gdzie pokazywali, jak powinien wyglądać modelowy rogalik
Robili kontrole w cukierniach i nadawali certyfikaty Ilonko nie wiem, czy Twój spełnia wszelkie kryteria, ale wygląda apetycznie a przecież o to chodzi
Czy dam radę go upiec (nie jestem laikiem w tych sprawach ) ? Jeżeli tak, to poproszę o przepis
jejku Ilonko.....no jak widzę to produkcja rogali była i to spooora!
no to tak jak u mnie........zamaist piec rogale w niedzielę to zaczęłyśmy w sobotę bo reszcie rodzinki już ślinka ciekła na samą myśl, że będą
Do przesianej mąki dodać drożdże rozpuszczone w niewielkiej ilości mleka. Jajka utrzeć z cukrem, dodać 4 łyżki roztopionej i ostudzonej margaryny. Dodać szczyptę soli, wlać resztę mleka do rozczynu. Wymieszać, zagnieść i odstawić do wyrośnięcia. Rozwałkować na 1cm. Na środku położyć połowę margaryny, przykryć to z jednej strony ciastem, nałożyć resztę margaryny i przykryć z drugiej strony ciastem.
Następnie rozwałkować i pozostawić do wyrośnięcia. Czynność tę powtórzyć trzy razy ( bez nakładania margaryny).
Nadzienie:
0,5kg białego maku (zalać gorącym mlekiem) zmielić dwa razy
pół szklanki rodzynek
pół szklanki orzechów włoskich
pół szklanki migdałów
skórka kandyzowana (nie musi być)
cukier waniliowy
olejek migdałowy
olejek pomarańczowy (do smaku)
12 łyżek miodu
Piec przez około 20 minut w temperaturze 180 stopni
Ja mąki do ciasta nie przesiewam i jest okey, jak nakładam tę margarynę to kroję ją w plastry, staram się, aby była dość miękka (nie z lodówki), bo jak jest za twarda trudno to rozwałkować, zbijam rzeczywiście trzy razy i trzy razy zawijam, ale już bez margaryny, tak jak w przepisie. Mak do masy zalewam na noc gorącym mlekiem, potem mielę mak dwa razy, wrzucam wszystko do jednej misy i ucieram, orzechy i migdały jeszcze przed dodaniem kroję na mniejsze kawałki, a rodzynki zalewam na chwilę wrzątkiem i zaraz go wylewam. Na podwójną porcję dałam cały duży olejek migdałowy, a pomarańczowego połowę (czyli połowę z tego na ten przepis powyżej) masę warto spróbować, powinna być słodka, migdałowa z pomarańczowym posmakiem, skórki kandyzowanej nie dawałam. Jak ciasto odgaruje po raz ostatni, wałkuję je tak na grubość pół cm i wycinam nożem trójkąty, najlepiej równoramienne mniej więcej 15cm x 20cm x 20cm, na taki trójkąt kładę pełną łyżkę masy po środku boku 15cm i zawijam w rulon, a kładąc na wysmarowaną blachę zaokrąglam lekko boczne narożniki na kształt rogala. Piekłam dokładnie 23 minuty.
Z tą masą to zawsze jest obawa, że zabraknie albo, że zostanie więc wyczułam, że pełna duża łyżka jest w sam raz, zostały mi dosłownie 2 łyżki, więc żaden problem, gdyby jednak jej zabrakło to można wówczas włożyć powidła lub obrane jabłka i też są dobre. Mak powinien być biały, bo takie są prawdziwe rogale Marcińskie, ale z niebieskiego też, robią, smakują jednak nieco inaczej. Po wystygnięciu lukrowałam je i posypywałam migdałami (kupiłam wiórki migdałowe).
Ilonko,piekne jesienne zdjęcia.Jak ogladam takie fotki bez tony liści brzozowych to aż zal serce ściska,ja juz nie mam siły na ich sprzątanie w taka zgniłą pogode.
Widzę, że rogaliki mają powodzenie, naprawdę warte grzechu, a co tam kalorie, nie będę ich całe życie liczyć chociaż przydałoby się , trochę zazdroszczę tym szczupłym co jedzą i jedzą i ani grama nie przybiorą (znam takie dziewczyny) żadna tam anoreksja czy bulimia, z drugiej strony ponoć te "przy kości" są pogodniejsze, cieplejsze i weselsze (nie obrażając szczupłych), dobra zmieniam temat, bo zaraz mi się oberwie
Cieszę się, że podoba się Wam jesień w moim ogrodzie, niech pozostanie tak jak najdłużej.
Małgosiu a propos liści brzozowych, przewidziałam to dwa lata temu i wykopałam je jak jeszcze były małe, żebym potem nie miała problemów wokół rośnie ich mnóstwo i tyleż samo się sieje, więc stwierdziłam, że żal mi miejsca i dzięki temu mam spokój, chociaż nie do końca, bo mam sporo drzew owocowych. Kasiu popytaj w sklepach powinni mieć, on jest troszkę droższy, ale do rogali lepszy.