Renatko, już jakiś czas temu zagadnęłam o wymianę i się zgodziłaś. Podrążę temat i zaproponuję Ci goździki kropkowane z mojego pola i kostrzewę siną-taką trawkę, cóż więcej proponować raczej nie będę bo sama nie mam. Chyba, ze sama coś fajnego u mnie wypatrzysz. Ja bardzo bym chciała kawałeczek gaillardii i liliowce- jeśli możesz dzielić?
Znam życie na wsi, bo sama całe dzieciństwo na wsi, ganianie krów na pole, przewiązywanie, ręczne dojenie. Sianokosy, żniwa i młocka nie są mi obce. Potem jednak po śmierci babci wynieśliśmy się do miasta, a dom stał i niszczał, obora się całkiem zawaliła, a na stodole dziury w dachu. Żal mi tego było i wróciłam na wieś. Nie uprawiam jednak już pola, tylko pracuję zawodowo. Ruiny starej obory dalej stoją, z nowej obory zrobiłam sobie dom, a stary dom zabezpieczyłam folią, bo dach się sypie. Moja chrzestna ma gospodarkę i widzę jak to się żyje na gospodarce z krowami. Nigdzie wyjść, wyjechać i jak w kieracie. Wujek to pracuje i wychodzi z domu chociaż, a ciocia nic tylko podwórko widzi. Nie ma czasu na nic, bo teraz jeszcze córeczka synka urodziła i oczywiście Ania woli na zakupy czy do kościoła, a ciocia z wnukiem w domu.
Przepraszam, ze tak nudzę Cię, ale jakoś tak może pocieszyłam, że nie tylko Ty masz tak ciężko. Jesteś jednak jak widzę silną kobietą i powoli potrafisz zmieniać swoje życie. Wiem jak ciężko jest wywalczyć swoje, jak całe życie było się uległym. Jednak warto, wierz mi

.
pozdrawiam Cię serdecznie