Alutka, i co przyszły różyczki? Zaraz do ciebie zobaczę, co tam słychać
Aguniado, dzięki, sadzenie już się odbyło. Teraz już tylko odpoczynek. Zazdroszczę ci wyjazdu i oderwania się na troę od ogrodu i jego wymagań.
Romciu, tak jak pisałam we wstępie, też mialam do tej pory z różami same porazki. Ale się zawzięłam i próbuję znowu. Lubię wyzwania i nie mam zamiaru się poddać

J ateż podlądam u innych, pytam, czytam i może coś mi z tej wiedzy przyjdzie...
Majko, ogromnie bym chciała, żeb to wszystko, co kupiłam, przetrwało do wiosny. Nigdy dotychczas nie sadziłam róż z gołymi korzeniami i to jesienią, tak więc mam trochę stracha.
Annes27, sadzenie zakończone z powodzeniem. Już mam z głowy, teraz będę sobie tylko ogladać wasze zdjęcia i marzyć o wiosennych widokach. Dobrze, że wspomniałaś o Frezji, że pachnąca. Najpierw miałam ją posadzić dalej od domu, ale skoro ładnie pachnie, dostała miejsce tuż przy tarasie
Tajko, ja już zakonczyłam sadzenie na ten sezon. Plecki trochę bolą, niestety. A o pzankokciach to już w ogóle szkoda gadać. Teraz tylko trzeba różyczki opatulić, zabezpieczyć i czekać do wiosny
Gosiu07 witam cię serdecznie. Zaintrygowała mnie twoja informacja, że u Kalisiaka mają być róże z gołymi korzeniami. Pytałam, mówili, że nie mają i mieć nie będą. Kto ci powiedział, że jest inaczej? Szkoda, bo oni w ogóle mają róże z dobrych szkółek.