Co do królika - mam takie wspomnienie, bo gdy byłam w liceum moja koleżanka z ławki miała właśnie królika, który klatki nie uznawał, tylko kicał po domu. Kuwetę miał, ale jakoś słabo z niej korzystał i chyba do końca życia nie zapomnę chodzenia u niej po mieszkaniu jak po polu minowym, żeby nie wdepnąć czy to w bobki, czy też w siki kojarzące mi się z bobofrutem.... brrrr Ten królik właśnie kicał wszędzie, po meblach również, a już wystarczyło, że usłyszał szelest rozpakowywanych cukierków - to gnał po meblach na wersalkę, bo tak uwielbiał słodycze.
Na kota nigdy nie zgadzali się moi rodzice - właśnie ze względów, które wymieniłaś ;) ale tak się jakoś zdarzyło, że znalazłam zabiedzone, wychudzone, chore kociaki...najpierw jednego, potem po 2 latach drugiego... i tak już zostały na kilkanaście lat... ;) Lubię koty, ale ich niszczycielskie zapędy raczej mnie zniechęcają do ich trzymania ;) Od ponad 7 lat mam psa, który nigdy nic nie zniszczył ;) Aczkolwiek czasem skubnie mi jakiegoś kwiatka na balkonie

Wracając do tematu: mówicie, że macie problem z parapetami zagranicą ;) A ja mieszkam w Polsce i mam jakieś mikro parapety

Niunia, a myślałaś o jakimś wysokim kwietniku? Ja właśnie z braku parapetów zakupiłam sobie kwietnik, który ma coś koło 1,80 m, na 7 doniczek. Zastanawiałam się jeszcze nad takim, który montuje się do sufitu i do podłogi - jest wtedy na całą wysokość mieszkania. Zawsze to jakiś sposób na upchnięcie gdzieś roślinek ;)