Ja niedawno zaczęłam "Dom nad rozlewiskiem" (filmu nie oglądałam) i wymiękłam, no nie mogę... Odkrywcza prawda, ze w agencjach reklamowych jest wyścig szczurów, pojednanie przy kawusi z matką, która zostawiła wiele lat temu swoje dziecko, bo miała ochotę na innego faceta (no, ale przecież wszystkiemu winna ta lafirynda, jego żona, co do tego radośnie zgadza się mama z córką), zachwyt nad rozrzucaniem gnoju i kurami grzebiącymi, ale jakaż pogarda dla starszych pań, które tak nieestetycznie zawodzą na mszy żałobnej....
Brrrrr...i to ma być "życiowa" opowieść? Psychologicznie to to wszystko jest mniej więcej tak prawdopodobne, jak te autostrady w 2012 roku
