Bea, Przekroczenie granicy czasowej jaką jest Zimna Zośka zawsze strasznie mi się dłuży. Niecierpliwie oczekuję tego dnia, żeby już można było zacząć wysadzać rozsady do gruntu. A w ubiegłym roku miałam taką miłą niespodziankę

.
Wyguglałam sobie te niebieskie maczki- są śliczne. Ale w sprzedaży jeszcze żadne nasiona maków się nie pokazały

Mam jakieś od Marysi i Lucynki, to będę je siała. Te jednoroczne bardziej mi się spodobały niż bylinowe. Miałam takiego jednego i jakoś zupełnie mnie nie zachwycił.
Gwiazdą dzisiejszego odcinka będzie aksamitka Fantastic. To moja ulubiona aksamitka

. Ciężko wschodzi, ale kilkanaście sadzonek zawsze uda mi się wyhodować, a to jest wystarczająca liczba. Rosną wysoko i rozłożyście. Od początku trzeba ich pilnować i w razie potrzeby podpierać, bo później jest je ciężko naprostować. Łodygi są sztywne i grube i przy nieostrożnych manewrach łatwo się wyłamują. Kwiaty złożone są z niezliczonej ilości cieniutkich paseczków, dzięki którym są takie piękne. Po prostu Fantastic
Maruisz, co roku sobie obiecuję, że już nic nie kupuję, bo przecież nie mam miejsca

I niestety co roku nie udaje mi się obietnicy dotrzymać

.
Zazwyczaj kupuję doniczki torfowe, ale w sprzedaży są tylko jakieś nędzne resztki z ubiegłego roku, niepasujące mi wymiarami do posiadanych pojemników. Kupiłam więc szklarenkę, żebym mogła popikować heliotropy. Jeszcze co prawda na nie nie czas, ale wolę być przygotowana
Aniu, moja Anahe na razie wygląda całkiem dobrze. Dostała duży kopiec i dodatkowo przysypałam ją jeszcze warstwą śniegu. Teraz znowu nadchodzą większe mrozy ale i śnieg sypie w gratisie, dlatego myślę, że nic im złego się nie stanie. Mam kilka róż, które wzbudzają mój zachwyt, wśród nich jest oczywiście Anahe. Zupełnie bezproblemowa, a przy tym taka cudna

.
Dobrze odżywiona kobea będzie pięknym pnączem. Aż trudno wtedy uwierzyć, że ta roślina jest tylko jednoroczna. Nawóz i woda to podstawa
Ewo-ewarost, jak zobaczyłam te regały w Obi, to nie mogłam się powstrzymać. Chyba dopiero co je postawili, bo były jeszcze zupełnie nie przebrane. Ale wyboru nadzwyczajnego też jeszcze nie było. Dopiero mamy luty, największe oferty są dopiero przed nami

.
Kobea jest cudna i warto ją mieć na swoim płocie. Ale wcale nie tak łatwo się dochować ładnego egzemplarza. Przez kilka lat mi się to nie udawało, mam nadzieję, że teraz to już będzie tylko lepiej.
Iwonko, dużo osób sieje już w lutym. Ja jednak nie mam gdzie trzymać tego wszystkiego i sieję później, żeby jak najkrócej musieć trzymać je w pokoju. Kwitły dość wcześnie, bo już w lipcu miały kwiaty i kwitły długo. Z nasionami jednak kiepska sprawa. Owoców zawiązało się bardzo mało

i nasiona nie zdążyły dojrzeć. Ale mam już zakupione dwie paczuszki, to powinno mi wystarczyć. Jeszcze muszę dokupić białą. Ona kwitnie trochę słabiej, ale ma swój urok i też chciałabym ją mieć
Ewelinko, nasiona kobei są duże a w opakowaniu jest ich tyko kilka sztuk. W zależności od wagi od 5 do 8 nasionek.Zawsze kupuję przynajmniej dwa opakowania, a i tak nie zawsze to wystarcza

Jak posiejesz ją zbyt późno, to będzie i późno kwitła. Kwiatami swojej kobei mogłam się cieszyć już w lipcu, tak więc widzisz, że jej sezon wcale nie trwa tak bardzo krótko.
Ślady były bardzo tajemnicze, ale wiedziałam, że pomożecie rozpoznać mi gatunek. W wątku rozpoznawczym może byłoby więcej propozycji, ale te co mam też mi wystarczą
Maryniu, nie da się zaprzeczyć, że kobea w tym roku była cudna. Jeżeli dalej będzie się tak starała, to zostanę jej zagorzała fanką
Pochwała zdjęć z Twoich ust, to dla mnie duże wyróżnienie.
Nawet się nie domyślam, co mogło pozostawić takie ślady. Pewnie ktoś dobrze się bawił, a ja teraz będę się bała Yeti
Lucynko, własne nasionka kobei, to całkiem niezłe osiągnięcie

Parapetów prawie nie mam, dlatego moje sianie ogranicza się do minimalnych ilości. Z dziesięciu nasion wyrosło mi siedem sadzonek.
W tym roku sporo nasion posieję sporo wprost do gruntu

i będę miała jednoroczne. Znowu będę miała kolorowy, jarmarczny busz. Ale ja swój busz uwielbiam
Śnieg i u mnie pada nieprzerwanie już od wczoraj

. Pada drobniutki, ale jest go coraz więcej. Dzisiaj mimo niewielkiego mrozu było bardzo zimno. Wiał nieprzyjemny wiatr i sypało igiełkami w oczy
Po głębszym przeanalizowaniu problemu, to chyba jednak wolę, żeby te ślady zrobiło Yeti. Yeti grasuje tylko zimą, a w zimowych miesiącach bywam tam niezwykle rzadko. I to nie sama

Ryzyko ataku jest więc znikome.
Natomiast niedźwiedź, jak każdy miś zimą raczej śpi, a wzmożoną aktywność przejawia w miesiącach wiosenno-letnich. Dlatego samotna rowerzystka nie mogłaby się czuć w lesie bezpiecznie.
EM już każe mi iść spać
Dobranoc
