U mnie jeżówki odmianowe są dopiero od zeszłego roku. Ostatnią zimę spędziły lekko okryte ziemią i gałązkami świerkowymi. Teoretycznie nie musiała tego robić, ale to były świeże zakupy i wolałam dmuchać na zimne. Nie były ukorzenione, bo dotarły do mnie bardzo późną jesienią i istniała obawa, że mróz może wypchnąć taką sadzonkę. Istotne by wiosną szybciutko je odsłonić z nadmiaru ziemi (torfu itp)!
W tym roku postanowiłam potraktować je jak moje NN czyli: obcinam tylko pędy kwiatowe i ewentualnie chore liście.
Resztę roślinki zostawiam by stanowiła naturalną ochronę. Wiosną usuwam pozostałe resztki.
Traktuję tak jeżówki, piwonie, rudbekie itp. Wszystkie, które mają choćby teoretycznie moją strefę mrozoodporności.
Problemem może być jedynie bardzo silny mróz przy braku śniegu.
