Obiecałam fotki z moich kwitnień w sobotę, ale wróciłam do domu w takim humorze

że nawet nie chciało mi się aparatu brać do ręki.
Zatem, co nieco dzisiaj. Słabiutko u mnie. Straty pąków, a nawet pędów, zastój totalny. Moim storczykom chyba udziela się mój nastrój. Wczoraj, dosłownie zmusiłam się, żeby je trochę pomoczyć.
Żółtasek rozkwitł niedawno. To jest drugi pęd w tym roku.
Amarantowy kwitnie na odbiciu nieprzerwanie od listopada. Kolorek niestety bledszy aniżeli latem
Różowy też kwitnie na odbiciu
Bordowemu latem złamałam wierzchołek pędu, toteż postanowił zakwitnąć z odbicia
Biała mini ze złamanym podwinięty pędem utrzymuje nadal kwiatka
Białaski mają jeszcze po jednym kwiatku, pozostałości z letnich kwitnień
Dwa kwiatki dla porównania: różnią się wielkością, kształtem i wybarwieniem płatków, a przede wszystkim maja zupełnie inną warżkę.
I mój długodystansowiec, kwitnie prawie zawsze. Teraz nawet kwitnie na odbiciach z odbić
Jak widzicie, marniutko. Żeby nie zanudzać, reszta fotek potem. Tyle, że już nie kwiatki, a być może zapowiedzi kwiatków
