Dzień dobry wieczór! W ogródku ze względu na wciąż obecne białe paskudztwo nie zrobiłam nic ponad wygrabienie trawy tydzień temu. Miałam obciąć wierzby i krzaczory, ale doszłam do wniosku, że dziś to może lepiej będzie jak przewrócę dom do góry nogami, a do ogrodu pójdę jak już będzie przyjemniej.
W temacie róż na skalniak - będą te z poprzedniej fotki, na razie po jednej (baleriny mam dwie, już całkiem fajne). Po naprawie domu w moim portfelu zadomowiła się kosmiczna czarna dziura. Planów było co nie miara, teraz trzeba będzie czekać na lepszy finansowy czas, albo liczyć na hojność znajomych, którzy zechcą się podzielić nadwyżkami ze swoich ogrodów. No, chyba, że zdarzy się cud i zamiast hejnału na trąbce z Wieży Mariackiej, wygram w totolotka
Kasiu jakże się cieszę, że mnie znalazłaś! Bywam u Ciebie, a jakże, ale z wrażenia zazwyczaj odbiera mi mowę, a potem przekłada się to na ogólny paraliż i pisać nie mogę. Niemoc pani, niemoc straszna
Kenta zamówię, jest na czele chyba najdłuższej w historii liście zachciewajek do nabycia. Chyba zaraziłam się forumową chorobą

skoro mogę tańczyć i śpiewać 20 różom, to równie dobrze mogłoby być ich ze 200. Wcale bym się nie obraziła. A tak się okrutnie broniłam, że wszystko, tylko nie róże! A tu masz, dopadło i mnie! Nie sądziłam, że tak bardzo się wciągnę w ten temat.
Małgosiu tak naprawdę w środku jestem mięciutka jak puszek kurczaczka, ta stal to tylko tak na zewnątrz. Prawda jest też taka, że mam wokół siebie (ale też tu - w sieci) bardzo życzliwych i dobrych ludzi. Czuję, że nie muszę się sama zmagać z żywiołem. To bardzo pokrzepiające i budujące. Jestem szczęściarą! Kasa - rzecz nabyta, dziś jest, jutro nie ma. O dobrych ludziach powiedzieć tego nie sposób, dlatego też tak bardzo ich za to szanuję i cenię!
Lady -r ze względu na cięcia w budżecie mogłam zamówić tylko w jednym miejscu "Ros...arium Chodun", u Ewci oglądałam ofertę, oczywiście wykupiłabym pół sklepu, ale nie miała tych, które potrzebuję na już. A tam mam je w jednym miejscu.
Halinko bardzo mi się podobają te wszystkie eleganckie i dystyngowane damy, ale one mają swoje towarzystwo

Oczywiście będą - bo muszą być (teraz już muszą

), ale do tych "pustych" niemal dzikich mam nieopisany sentyment! Może sama też trochę taka dzika jestem? Lubię, to chyba nieodpowiednie słowo, za mały ładunek emocjonalny, a czy uwielbiam? Jeszcze nie wiem!
Wandziu byłam, widziałam - napisałam u Ciebie, nie będzie jej. Chyba nigdy, za bardzo żarówiasta, jednak.
Małgoś zapraszam kiedy tylko dasz radę! Wiadomo, za mało czasu na wszystko... Ale cieszę się, nawet jeśli wpadniesz tu tylko z doskoku
Jurku jeszcze nie wiem czy polecam. Przekonamy się. Na razie pewnym jest fakt, że mnóstwo skalniakowych roślinek zwyczajnie znika. Najpierw kolekcjonowałam macierzanki (było ich naprawdę sporo) - ostała się jakaś jedna, ta terminatorka, po której można deptać, a te wszystkie cytryną pachnące szlag trafił. Bardziej ekspansywne zagłuszyły te delikatne, całkiem sporo zakończyło żywot bo wymarzły. Jasne, mogłabym próbować znów znosić sadzonki i pewnie byłoby ślicznie, ale te bylinki to jednak trzeba umieć trzymać w ryzach, ciągle odmładzać, a nie wszystko się tak da. Posłonki miały być małe, a urosły poczwary wielkie i wylecą gdzie indziej

Teraz będzie kolejne podejście, stawiam na rośliny bardziej "długowieczne".
Teraz jednak nieco zmienię temat. Nie pokażę nic nowego dla Was, ale dla mnie to było mega odkrycie! Hortensje bukietowe.

Oczywiście dzięki FO i Wam!
MIŁEGO WIECZORU!