Witajcie!
Tańców do rana nie było, bo to specyficzne wesele, 3 m-ce po śmierci ojca panny młodej.

Chociaż to najmłodsze pokolenie (kilkulatków) szalało bez opamiętania. Adaś zasnął strudzony, natomiast Gosia gotowa była na pląsy do białego rana. Na koniec, siłom ściągnięta z parkietu, urządziła pokazówkę (ryk).

Dodatkiem do uroczystości był ulewny deszcz i zimno. Koszmar. Przestało padać po dotarciu do restauracji (jakby to już miało jakieś znaczenie

).
Beatko - to już chyba wolę klątwę, krzaczki mam po jednej sztuce.
Ewuniu W. - mimo wszystko, wolę panie bardziej zrównoważone.
Gosiu - święte słowa, mój eM ma dokładnie to samo. Będzie stawiał płotek, a to, że zniszczy wszystkie rośliny w zasięgu, to bez znaczenia. Ostatnio usypał górę piachu, na młodziutkim lilaku, bo coś tam będzie robił. Chyba to wreszcie muszę zaakceptować, a nie wściekać się za każdym razem.
Ewuniu - tak było, a nawet śmieszniej, bo ta konwersacja na początku była tak drętwa, że nie nadawała się do powtórzenia.
Basiu - wiem, że są nawet jakieś przesądy w tym względzie. Moja przyjaciółka - sąsiadka (niestety dalsza), czasem mi opowiada o takich różnych dziwnych zwyczajach na wsi. Nie mógł np. ktoś obcy wjechać wozem na podwórko, bo by cały "dobrobyt i powodzenie wywiózł).
RaBasiu - Nie ma co się śmiać. Klątwa to klątwa. Jaką masz odmianę krzewuszki, że taka oporna? Moje jak na razie rosną wspaniale.
Osiu, Ewo - nie lubię spać w dzień. Zawsze mi się wydaje, że coś przegapię albo czegoś nie zdążę zrobić. Trochę się zdrzemnęłam i zrobiłam niedzielny obiad. Szkoda, że nie można się najeść na zapas.
U mnie po dobowej ulewie, chwasty zacierają rączki. Już widzę, jak od jutra, ruszam znowu do boju.
Trochę zdjęć z wiosennego ogrodu:
Krzewuszki (mam praktycznie dwie odmiany i jedną taką, trochę dziwnie rosnącą, której nie potrafię zidentyfikować.
Moja rabata z tawułami i krzewuszkami (wzdłuż ścieżki do domu).
A to mojego "chowu" cynie.
Hosty (jedna z moich słabości).
Teraz poszukiwana przeze mnie hosta Orange Marmalade. Mam dwie od tego samego Sprzedawcy.
I piękne w moim odczuciu krzewy - kolkwicja chińska (jeszcze nie w pełni rozwinięte kwiaty).
Tego zdjęcia miałam nie wklejać. To moja róża pnąca, odchuchana po ubiegłorocznej zimie. Przepięknie zaczęła rosnąć ...
I tym optymistycznym akcentem na razie kończę.