Nie ma jeszcze
Jakoś te miesiące tak szybko przeleciały a ostatnie dni wleką się bez końca...
Dom już przygotowany, obiady dla "M" ugotowane, zamrożone lub zawekowane - czyli już mam spokój i myśleć o tak przyziemnych sprawach nie muszę ;-)
Teraz sobie gotuję coś pikantnego

musze sie najeść tym co lubię (CZOSNEK!!!

) bo za chwilkę będę musiała o nim zapomnieć na dłuuuugie tygodnie a może miesiące...
Ale co tam czosnek, co tam ulubione dania ....
Jak byliśmy u gina to wpadła mojemu "M" w łapki ulotka jakichś witaminek dla cięzarnych i był tam opis porodu i tych pierwszych chwil z dzidziem...
"po dłuższej chwili maluszek podejmie próbę dotarcia do piersi - taki jest instynkt wszystkich ssaków. Możesz mu delikatnie pomóc, przesuwając go do góry. .... Ciesz sie tymi cudownymi chwilami. Czujesz na sobie wilgotne ciałko, czujesz nieporównywalny z niczym zapach noworodka. Spokojnie mów do dziecka i patrz na jego buzię - ono w końcu też otworzy oczka i spojrzy na Ciebie. To magiczny moment." (cytat z ulotki "Będę mamą")
Jak to mój "m" przeczytał to stwierdził, że on nie będzie w stanie tam wytrzymać i się popłacze... no i okazało się, że mam takiego wrażliwego męża

A na poważnie to mnie też ta ulotka roczuliła

Ale to tylko ulotka reklamująca witaminki... w rzeczywistości musi być ta chwila jeszcze bardziej wzruszająca... JA CHCĘ JUŻ URODZIĆ!!!
A przy okazji to w naszej sypialni już stoi kołyska... echhh nie byle jaka kołyska - to jest kołyska w której ja sama leżałam "X" lat temu ;-)
Iwiko, Buniu, Dorotko, Amlosku, Zuzulku
DZIĘKUJĘ za troskę!!