Oooo Sabinka.
Ooo rybki.
I o...krety.
Eh...
Ledwie żyję, ale pomału odkrywam, że pod tym dziwnym-nowym trawnikiem, mam chyba jakiś ogród.
Niestety, po śladach i metodą długiej dedukcji odkryłam również,
że w tym ogrodzie najwyraźniej mam jakiegoś utajnionego i porządnie przyczajonego lokatora.
Lokatora, który w sposób niezwykle bezczelny,
zeżarł mi przez ten krótki okres zimowo-zimowy wszystkie cebulki krokusów i hiacyntów.
Wybredny jakiś... inne gatunki cebulowych zostawił, a przecież mógłby być bardziej syty i grubszy.
