No, nareszcie mam znów aparat, ale pierwsze próby już pokazały, że pudło z niego do wyrzucenia, raz całkiem ładnie wyostrza zdjęcia, a innym razem 3 próby i każda zepsuta, trudno - jakoś będę się męczyć, bo nie stać mnie teraz na lepszy, mam nadzieję na wyrozumiałość oglądających

Minął niemal miesiąc i wiele zdjęć niezrobionych przepadło, bo czas trudno cofnąć

zatem szybko pokazuję co się obecnie dzieje u mnie zanim ten rupieć całkiem się zbuntuje.
Na początek pochwalę się anturium, które w sierpniu będzie miało rok, wtedy je oddzieliłam od staruszka i zaczęłam ukorzeniać, a tu patrzcie - po 10u m-cach kwiaty

nie wiem dokładnie jaka to odmiana, ale taki rozczochrany zawsze rósł.
A, i jeszcze jedno dziwo. Mam trzy epifile i żaden u mnie jeszcze nie zakwitł, a w marcu dostałam nieukorzenione listki od sangwinarii, zatem wsadziłam je do ziemi i czekałam cierpliwie aż się ukorzenią, ale to co zobaczyłam jakieś 2 tygodnie temu powaliło mnie

i co wy na to, toż to czysta niesprawiedliwość, żeby taki maluch miał kwiata, a moje dorodne staruchy nie

i dopiero co pokazywane maluchy z paczki od renatas, patrzcie jak sobie poczynają, tzn, na razie jeden

Cóż, nie ma nic za darmo, jak jedno cieszy, to inne musiałam spartolić

chyba zabiłam swoje kalatee dzieleniem ich, tzn. crocatę zabiłam definitywnie, a roseopicta też ledwo ciągnie, ale jest jeszcze nadzieja, choć wygląda biednie

jest jeszcze jedna, ale wygląda podobnie,co robić, mogę tylko czekać, że wyjdą nowe i ładne liście

jedynie oddzielone młode pędy lancetolistnej jak na razie trzymają się zdrowo

no, starczy tego biadolenia na dziś. Jutro pokażę ogród, tam teraz jest dużo weselej
