Zeniu, masz rację, a na zdjęciu z choinką widać całkiem spory fragment tej płaskorzeźby drewnianej. ja ci zapomniałam powiedzieć, ze w tym pokoju była porządna drewniana podłoga, którą rodzice czy może nawet dziadkowie męża zerwali i położyli modny wówczas parkiet.
Parkiet w chwili, gdy poznałam męża był już okropny i najpierw położyliśmy wykładzinę, którą przy kolejnym remoncie zastąpiliśmy panelami, ale gdzie panelom do podłogi z drewna, no trudno.
Co do duszy, no cóż niespecjalnie pomaga przy myciu okien.
mmarylo, piec ma jedną zaletę, której nie da żaden kaloryfer, można przy nim stanąć i się wygrzać.
mniodkowa, choince musieliśmy obciąć część dolnych gałęzi, żeby się nasz tapczan zmieścił, szkoda było, ale co zrobić, w pokoju przecież nasze meble, tapczan , ława, 2 fotele i jeszcze tapczan młodego.
Z tą choinką to będzie trochę tak jak w tym kawale o żydzie, któremu było ciasno w mieszkaniu i poszedł się pożalić rabinowi, a ten polecił mu wprowadzić do mieszkania kolejno kury, kozę i jeszcze inne zwierzaki. Żyd za każdym razem przychodził i coraz bardziej narzekał, aż wreszcie rabin kazał mu wszystkie zwierzęta usunąć i wtedy okazało się, że naprawdę ma dużo wolnego miejsca.
A tak przy okazji wybrałam się dziś całkiem spontanicznie mimo lekkiego mrozu do casto i kupiłam wcale nie tak tanio, bo za przeszło dychę nidulę, czy raczej nidularium. Przyznam, ze był to w 100% spontaniczny zakup, bo wydała mi się podobna kolorystycznie do zielistki.
Teraz szukam informacji na jej temat, których wcale nie ma za wiele.
