Moje kaktusy - Lampart111

[lampart111]

Dzięki za docenienie mojej kolekcji. Zapraszam ponownie.

[lampart111]

Dzisiejsze kwiaty/pąki:

-Mammillaria zeilmanna (ostatnie kwiaty w tym sezonie)


-Mammillaria 'Sin Pico' (ciągle tworzy nowe pąki... )


Pozdrawiam!
Jasiu

[moritius]

Cudnie kwitną te twoje kaktusiątka ;). A lobivia ... U siebie w mieście raz spotkałem grudnika, raz opuncję (którą kupiłem), raz nietypową mamilarkę (też ją kupiłem), raz mamilarkę elongata fma. monstruosa cristata "brain" (też mam ), a lobivii nigdy, a chciałbym spotkać

[lampart111]

Dzięki i zapraszam ponownie.

[Delete]

Lobivie rzadko spotkać. W sumie one mają tak piękne kwiaty, że każda będzie ładna. Ale wolę mieć pewność do zdrowia roślin i pochodzenia więc lobivie kupuję od hodowcy.

[moritius]

Ja mam 2 zaufane kwiaciarnie w mieście. Zresztą ratuję rośliny przed śmiercią w rękach niedoświadczonych ;)

[Delete]

Jak sprowadzają rośliny z giełd to pewności nigdy mieć nie można. Prawdę mówiąc mam 2 takie, od których mam wiele roślin i żadnego robactwa nie było. Kupują je na giełdzie wrocławskiej i się z tym nie kryją. Inna zaś była w porządku, ale w jednym wełnowca zobaczyłem. Teraz po kupieniu izoluję kaktusa i leje podlewam chemią dla pewności.

[moritius]

nawet mi nie mów o wełnowcach. Raz kupiłem kaktusa w Nomi, stał w takim świetle ze nie było widać, wyglądał na zdrowego. Po powrocie do domu zobaczyłem zgniliznę, a na czubku siedziały wełnowce. Kaktus taki trochę włochaty. No i mi się nie udało uratować rośliny mimo wielu prób. A w tych moich zaufanych kwiaciarniach (jak teraz sobie przypominam to mam 3 a nie 2 zaufane) nie spotkałem chorej rośliny nigdy.

[lampart111]

Ja jak już kupuję w kwiaciarni to zawsze po sto razy oglądam kaktusa aż się na mnie dziwnie patrzą.

[moritius]

. No ja aż tak długo nie oglądam, bo nie muszę

[lampart111]

Jednak jak ma się już trochę tych roślinek to się ogląda bo jak zaniesiesz jedną to za parę dni cała szklarnia chora.

[moritius]

No niby racja. Ja tego co mi zdechł wylałem trzymałem osobno i wylałem na niego trochę chemii, obciąłem ponad zgnilizną i wsadziłem do sterylizowanego substratu i postawiłem na biurku w pokoju - mimo to spleśniał, a za dwa dni na 2cm sadzonce gymno znalazłem wełnowca i wylałem na nie litr chemii . I żyje

[lampart111]

litr to przesada... Z chorobami nie ma żartów.

[moritius]

Nie no litra tam chyba nie było ale przez tydzień naprawdę dużo wylałem. Myślałem ze ją spalę tą chemią ale na szczęście nie spaliłem.

[lampart111]

No jak się przesadzi to można się pożegnać.