liska pisze:Czemu nie chciao Ci nic rosnąć?
Jaką masz ta ziemię?
To jest na skraju domu, w miejscu, gdzie wieją najsilniejsze wiatry i ostro świeci słońce. Generalnie mniej odporne rzeczy były przywiędnięte, przesuszone i do kitu, nasiona jednorocznych nie chciały kiełkować (ziemia przesycha szybko), a sadzonki sie męczyły - dlatego wrzuciłam tam towarzystwo twardzieli i proszę

Ja mam na razie mało miejsc osłoniętych od wiatru i słońca...
Domiś, moje córy też jęczą, kiedy im cos wrzucam na taczkę

ale oduczyłam sie przejmowania, widzę, że jeśli dziecku się pozwoli robić różne rzeczy i zaciśnie zęby, gdy to dziecie demoluje kuchnię ;-) to rezultaty są naprawdę niezłe. Moja najstarsza - zresztą Twoja imienniczka

naprawdę juzdużo mi pomaga, bałam sie np. pozwalać jej obierać ziemniaki, ale w końcu sieprzełamałam i teraz obieranie mam z głowy. Zrobi śniadanie, kolację, usmaży jajecznicę, ugotuje parówy, podgrzeje sobie obiad - takie proste rzeczy, ale dla mnie duża ulga.
A poza tym hmmm...jak się dzieci nudzą, to siekłócą, więc staram sie im pomóc, jak mogę ;-)
Moi spóźnieni goście:
jednemu się całkiem pomyliło, a drugi sie zapętlił
