Witajcie!
Iga, rehabilitację zaczynam we wtorek. Jeszcze nie wiem jak będzie to wszystko ustawione, ale jestem dobrej myśli. Noga boli, troszkę mniej, więc chyba już idzie ku lepszemu. Wczoraj minęło cztery tygodnie od wypadku. A wydaje mi się, że to było zaledwie wczoraj?
U mnie w ogrodzie też goło i szaro, ale na różach pełno nabrzmiałych nosków. Ogród wygląda bardziej jak w połowie marca niż na początku lutego. Oby tylko luty nie przyniósł wielkiego mrozu, to będziemy miały wczesną wiosnę
Jadziu, mówisz i masz

Jak będę cięła Molineux to patyczki odłożę dla Ciebie. A może chcesz jeszcze patyczki jakiejś innej róży? Jeśli coś Ci wpadnie w oko, to nie ma sprawy. Kilka więcej przecież nie robi różnicy
Jestem dobrej myśli i liczę, że wiosną dam radę ciąć. Zajrzyj na priv
Martusiu, dziękuję bardzo za życzliwość

Tak, wszelkie urazy nie pozostają bez echa i dolegliwości będą, ale chciałabym wrócić do dawnej sprawności, bo nie ma to jak dwie sprawne nogi?
Przyglądałaś się może
Christopher Marlowe? To róża w sam raz do donicy. Obficie kwitnie, a kwiaty są niezwykle energetyczne, zmieniające barwę z każdym kolejnym dniem. Bardzo dobrze się krzewi, tylko pędy ma wiotkie, ale przecież można dać jej obręcz i po kłopocie. Z takich mniejszych, jest jeszcze
Sir Walter Scott ? urocze różowo-liliowe kwiatuszki. Albo
Scarborough Fair. Cudna różyczka, mała, obficie kwitnąca. Kolorem bardzo zbliżona do
Gentle Hermione. Z mniejszych jest jeszcze
Anne Boleyn ? tylko na upały niezbyt odporna, ale kwiaty - istne cudo. Mienią się kolorami niczym tęcza.
Krysiu, bardzo się ucieszyłam i chociaż droga do pełnej sprawności jeszcze długa, to lepsze to niż wizja operacji i wielomiesięcznej katorgi
Obserwuję te swoje panienki i z niektórych jestem naprawdę dumna. Zresztą nie tylko obserwuję, ale i rozmawiam z nimi. I wiem, że one mnie słyszą? Myślisz, że to szaleństwo?
Takich róż jak Geoff, które bardzo długo się ociągają z powtórką jest sporo. Ale pierwsze, długie i obfite kwitnienie wynagradza taką przerwę. Gorzej gdy róża pierwsze kwitnienie ma słabe, a na drugie, trzeba czekać kolejne kilka tygodni i jest równie kiepskie. Wtedy jak napisałaś, kwiaty z powodu chłodów nie zdążą się rozwinąć. I co zrobić z takim krzewem?
Elu, witam nowego gościa

Rozgość się proszę. Mam nadzieję, że zajrzysz od czasu do czasu?
Cieszę się, że czytałaś i wątek mógł się przydać. Do rozstań z różami, które się nie sprawdzają dojrzałam. Kiedyś było mi żal pozbywać się każdej, nawet najmizerniejszej roślinki. Doszłam jednak do wniosku, że szkoda czasu, nerwów i miejsca na kapryśne, bądź słabowite cherlaki
Założyłam sobie, że spróbuję opisać wszystkie swoje Austinki, bo przekroczyły już ponad połowę róż rosnących w moim ogrodzie i zasługują na to, a by poświęcić im trochę czasu. To do angielek ciągnie mnie najbardziej, chociaż i innych róż też uzbierała się całkiem pokaźna gromadka. Zatem opisów będzie ciąg dalszy, na który serdecznie Cię zapraszam. Oczywiście zapraszam też wszystkich, których to interesuje i nie znudziło ich czytanie
Dziękuję za życzenia

Napisz, proszę ile róż masz u siebie. W stopce nie widzę wątku, więc chyba furtki do ogrodu jeszcze nie otworzyłaś. Może wkrótce otworzysz?
Justynko, naparstnice wysiałam kilka lat temu na parapecie. Potem siewki przeniosłam do ogrodu. I tak już z roku na rok same się rozsiewają. Bardzo je lubię, chociaż są miejsca gdzie najchętniej zajęłyby całą wolną przestrzeń. Wtedy wyrywam nadmiar i zostawiam niewielką ilość. To takie wdzięczne rośliny. Mój M ich nie lubi, bo mówi, że są trujące. Przecież nie musi ich jeść?

A w ogrodzie są ozdobą. Moje psy ich nie ruszają, dzieci małych już nie mam, więc nie ma obawy, że ktoś się otruje.
I jeszcze lilie
