Witajcie bladym świtem

!
U nas leje strasznie, trawnik niczym ciapolągwa, nawet psy
wybiegły i w tempie expresowym załatwiły potrzeby, czym prędzej wracając po dach
Moni, więc skoro poranek masz dobrze zaczęty,
mam nadzieję, że dzień cały, będzie uśmiechnięty!
Tess, aż mnie ciarki przeszły.
Dlaczego takim brzaskiem, już przed lapem siedzisz?
Czyżby to nasze niecne zamiary wykorzystania Cię,
spowodowały taki strach przed wylęgiwaniem się w cieplutkiej łożnicy?
Aż mi się głupio zrobiło
Ja tu w betach, z kocykiem nastawionym na prądową, cieplutką trójkę,
a Ty, w lodowatym pędzie zakupów...
Swoją drogą, bardzo jestem ciekawa, co wybierzesz do swojego rosarium
Krzysiu, faceci tak mają
Jak ma odpaść - zielenieje.
A tu, to "gangrena' wyprawy wapiennej, podlewana mocznikiem Leona.
Nie chciał się spatynowac po jogurcie, po smarowaniu kwaśną ziemią z mchem
i dopiero stałe siusianie, zmieniło mu kolorki.
Hmmm, jaki dobry ten mocznik. Pomaga roslinkom, pomaga odlewom.
Izuś/lisko, nie słyszałam o tym
Ale skoro komuś udało się, pewnie można go rozpinać.
Ten, miedzy Rh. więc i tak musi byc formowany na niskopienny.
Lucynko, w każdej kwiaciarni, czy szkółce kilka, kilkanście procent roślin idzie na " stratę". I trzeba tylko o nie zapytać właściciela.
Czasem, gdy traktuje rośliny sentymentalnie - da trupki z ochotą,
czasem, gdy jest to tylko" przedmiot handlu" - sprzeda za grosze.
A zakładanie ogrodu z sadzonek, ma tę zaletę, że te które się przyjmą, będa już rosły.
Bo po pierwszym szoku, nowe warunki stają się dla nich normalnymi.
Duże rośliny, przyzwyczajone do optymalnych warunków
i nagle przeniesione na nieużyetk, do zimnicy, czy wręcz w inne pH,
czesto nie dają rady i przenoszą się do Krainy Wiecznego Kwitnienia
Wieć to co Cię smuci, bywa ogromną zaletą i nazywa się adaptacją sadzonek.
Izuś/ chatte, drzewo o wysokości 5 metrów, to wielkie drzewo, jak na chusteczkowy.
Jeśli te , wymienione odmiany są za małe, polecam klon Drummondi, czy Leopoldi.
Albo czerwonego Faassen's Black'a, albo wybór, tu:
http://www.klony.info/klony/
Moje są z różnych źródeł.
Parę to prezenty od znajomego dendrologa, Atro i Trompenburg - z w/w strony,
Shirasawa i Variegata z allegro, Flamingo z...kwiaciarni
Napisz jaka wielkość Ci odpowiada i będziemy szukały.
Brillantisimum i Auręę - szczepione na 150cm, z koroną jak piłka lekarska,
ma P.Małysz z Myślenic, po 35zł

.
A na all, były one po stówie.
Bogusiu, młode róże tnie się ostro, by zagęścić, by skłonic
do wypuszczania wielu pędów, które będa szkieletowymi.
Nie cięte, dają właśnie takie smętne, rzadkie patyki, z kwiatami na końcach pędów.
Ja, zrobiłabym dołek obok, 30 cm od szyjki Flammmentanz i tam sadziła Pirouette.
Skoro ona juz sie zakorzeniła, niech ma nieuszkodzony system pokarmowy,
bo szybciej wejdzie w okres wegetacji wiosną.
Osmocote do dołka jesienią?
Ależ ono rozkłada się po 3 miesiącach!
Czyli azot róza dostała w lutym - marcu. Po co? Przecież wtedy śpi.
Korzenie sięgają do półtora metra, więc nawet jeśli rozłożysz nawód 50cm od szyjki,
to róża sobie go pobierze, gdy deszcz wmyje składniki w głąb podłoża.
Nie wiem jaki jest skład ziemi do róż, więc się nie wypowiem w tym temacie.
Ale, żeby łatwiej się aklimatyzowały, dobrze jest wymieszać glebę rodzimą z gotowym podłożem. Wtedy jest mniejszy szok, gdy korzenie wychodzą poza dołek.
A nawóz sypnij Flammentanz w marcu, kwietniu.
jeśli masz obornik, to warto go rozłożyć, gdy juz nastaną mrozy.
Po to, by zlodowaciał, a dopiero gry przyjda roztopy,
wraz z wodą rozpuszczał subastancje pokarmowe i dostarczał je do korzeni.
Powoli i zgodnie z temperaturą otoczenia, która wyznacza tempo rozwoju pąków.