W.o... Winie własnej roboty.
Re: W.o... Winie własnej roboty.
powinno sobie stać w tym butlu ,jeżeli będzie odpowiednia temperatura tj. około 22C to jeszcze sobie powoli powinno pracować. A potem mozesz wynieść do piwnicy i tam może sobie stać nawet rok i dłużej.
- karpek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1631
- Od: 16 lut 2008, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Dokładnie tak jak pisze Eldo. Może być pyknięcie chociażby raz na godzinę - znaczy się - pracuje. Ja takie młode wino po ok. miesiącu zlewam jeszcze raz z nad osadu. I dopiero wtedy wędruje do piwnicy - może być jeszcze w baniaku, oczywiście można kosztować... he he. I rzeczywiście gdzieś tak po ok. pół roku jest już wyśmienite. Pyrsk.
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witam.
Generalnie nie zaobserwowałem już żadnego pykania w rurce tak więc chyba przestało chodzić, ale poczekam jeszcze miesiąc i zleję jeszcze raz do dużego baniaka bez osadu. Obawiam się tylko czy w piwnicy nie będzie mu za zimno w zimę mam tam około 15 stopni.
Generalnie nie zaobserwowałem już żadnego pykania w rurce tak więc chyba przestało chodzić, ale poczekam jeszcze miesiąc i zleję jeszcze raz do dużego baniaka bez osadu. Obawiam się tylko czy w piwnicy nie będzie mu za zimno w zimę mam tam około 15 stopni.
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Wina wytrawne i półwytrawne przechowujemy w temp. 5-12 st.cel ,wina słodsze można w cieplejszym tj. 8-15 st.cel.
Także nie będzie za zimno
Także nie będzie za zimno

Zamiast mercedesa kupa zielska
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
- karpek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1631
- Od: 16 lut 2008, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Dokładnie tak.
Moje dwa tegoroczne (późne) winka za parę dni także zostaną jeszcze powtórnie zlane z nad osadu i zarazem napowietrzone - już są wysmakowane i prawie wyklarowane - i potem już szczelnie zakorkowane zostaną przeniesione do piwnicy na leżakowanie.
Moje dwa tegoroczne (późne) winka za parę dni także zostaną jeszcze powtórnie zlane z nad osadu i zarazem napowietrzone - już są wysmakowane i prawie wyklarowane - i potem już szczelnie zakorkowane zostaną przeniesione do piwnicy na leżakowanie.
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Na robieniu wina nie znam się ( jeszcze
) w ogóle. Zdarzyło się w zeszłym roku, że dostaliśmy duuuuuuuuużo jabłek, nastawiliśmy m.in. wino. Niestety nie nadaje się to to do picia, chyba, że ktoś jest miłośnikiem drożdży. Będzie coś jeszcze z tego, czy raczej do zlewu ?

- jode22
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4123
- Od: 22 lut 2011, o 14:07
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa, Rembertów
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Wino z jabłek potrzebuje ok. 1,5 roku, żeby zrobiło się dobre. Jak kupiłam działkę, to miałam tam dwie stare jabłonie i w pierwszym roku obdarowały nas masą małych, parchatych ale słodkich jabłuszek. Postanowiłam zrobić z nich wino - wyszedł cały duży gąsior. Po pół roku to był normalnie zajeżdżający drożdżami bimbrowaty zacier, po roku to samo, a po 1,5 roku cud miód winko
.

Re: W.o... Winie własnej roboty.
Dziękuję. W takim razie poczekam do przyszłego roku i zobaczymy co z tego wyszło.
- kanclerz
- 500p
- Posty: 505
- Od: 15 lip 2012, o 13:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witam ,zapoda ktoś przepis na winko z wiśni i czarnej porzeczki naokoło 10l,mam drożdze francuskie w płynie bordaux 

Re: W.o... Winie własnej roboty.
A czytałeś ten wątek? jest dużo napisane.
Na 10 litrów czego ? Wszystko zależy ile masz owoców i jaki butel.
Na 10 litrów czego ? Wszystko zależy ile masz owoców i jaki butel.
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Kilka dni temu nastawiłem winko z mirabelek i nie dodałem kwasku.Czy kwasek dodać teraz ,czy po ustaniu fermentacji?
Pozdrawiam ED.
Re: W.o... Winie własnej roboty.
A po co kwasek do wina z "mirabelek" (rozumiem, że chodzi o ałyczę)? Przecież te owoce mają aż za dużo kwasów.
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Tak dokładnie z ałyczy a winko robię z takiego przepisu:
wino 17%
8kg śliwek (mirabelek)
4,5l wody
2,8kg cukru
3g pożywki
5g kwasku cytrynowego
Kiedyś dodałem kwasek do wina i wstrzymał mi fermentację
,dlatego pytałem.
Czyli mogę sobie odpuścić ten kwasek?
wino 17%
8kg śliwek (mirabelek)
4,5l wody
2,8kg cukru
3g pożywki
5g kwasku cytrynowego
Kiedyś dodałem kwasek do wina i wstrzymał mi fermentację

Czyli mogę sobie odpuścić ten kwasek?
Pozdrawiam ED.
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Zdecydowanie odpuść sobie kwasek - dodać go zawsze zdążysz. Najlepiej gdy wino będzie już gotowe - sklarowane i dojrzałe. Spróbujesz i będziesz wiedział, czy powinno być nieco kwaśniejsze, czy nie. Odkwasić jest znacznie trudniej 

- Damroka
- 100p
- Posty: 196
- Od: 28 cze 2009, o 19:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorze
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witam Winiarzy po dłuuugiej przerwie
Właśnie daję odpocząć palcom po pestkowaniu owocków
Mam 10 kg śliwki węgierki, które postanowiłam przerobić na winko. Naczytałam się, że to owoc dla doświadczonych winiarzy, a ja do takich z pewnością nie należę, ale postanowiłam spróbować. Punktem wyjściowym był dla mnie przepis: http://www.winiarze.pl/artykuly/wina/pr ... ze-sliwek/. Ale oczywiście: nie mam pojemnika fermentacyjnego, pektopol okazał się od 2 lat przeterminowany
Więc mam tylko śliwki, cukier, wodę i drożdże Fermivin PDM oraz pożywkę tej samej firmy. Butle, którymi dysponuję mają wąziutkie gardziołka i jeśli wrzucę tam ćwiartki śliwek, to ich później nie wydobędę. Wiaderka plastikowe w domu mam, ale wrzątek boję się tam wlewać. Mam za to jeden gar 10 l, do którego wszystkie moje śliwki z cukrem i wodą nie wlezą.
Wywaliłam pestki z 5 kg śliwek, owocki pokrojone na ćwiartki wrzuciłam do gara i zasypałam 1,25 kg cukru. Gar zafoliowałam (by nie kusić muszek owocówek) i odstawiłam (niby) na godzinę - a będzie dłużej, bo łapki muszą mi odpocząć, zanim wezmę się za pestkowanie kolejnych 5 kg śliwek. Później zamierzam te śliwki zasypane cukrem zalać 2,5 l wrzątku, wystudzić, przerzucić do plastikowego wiaderka, dodać drożdże z pożywką, wiaderko zabezpieczyć tetrą i odstawić na 4-5 dni. W wiadrze pomerdam, kiedy będę mogła - wg przepisu z linku: "raz, dwa razy dziennie. Po tym czasie na górze powinny pojawić się skórki owoców, które należy zebrać i odcisnąć. Fermentujące wino przelewamy do balona i jeżeli potrzeba, to dodajemy drugą porcje syropu cukrowego. Całość zatykamy korkiem z rurką fermentacyjną i pozostawiamy do pierwszego zlewania znad osadu (1-3 miesięcy w zależności od mocy wina). Wino nadaje się do picia po upływie 1 roku."
Wyszło mi, że na 10 kg śliwek (ważonych jeszcze z pestkami), potrzeba jakieś 5 l wody i 2,5 kg cukru. I powstanie z tego wino?
Hmmm, winko wiśniowe, które zrobiłam według wskazówek tut. Forumowiczów, było wyśmienite
Natomiast mój późniejszy erksperyment z zimowych winogron marketowych zaliczam do nieudanych - nie wiem, co schrzaniłam, ale na pewno nie było to wino. Trunek pachniał i smakował może nawet OK, ale moc zaskakiwała i... kompletnie nie o to mi chodziło. Podejrzewam, że te owoce dały jednak za mało soku i prym przejęła mieszanka wody, cukru i drożdży
a do takich mieszanek to nie trzeba wykosztowywać się na owocki i męczyć przy ich przetwarzaniu.

Właśnie daję odpocząć palcom po pestkowaniu owocków

Mam 10 kg śliwki węgierki, które postanowiłam przerobić na winko. Naczytałam się, że to owoc dla doświadczonych winiarzy, a ja do takich z pewnością nie należę, ale postanowiłam spróbować. Punktem wyjściowym był dla mnie przepis: http://www.winiarze.pl/artykuly/wina/pr ... ze-sliwek/. Ale oczywiście: nie mam pojemnika fermentacyjnego, pektopol okazał się od 2 lat przeterminowany

Wywaliłam pestki z 5 kg śliwek, owocki pokrojone na ćwiartki wrzuciłam do gara i zasypałam 1,25 kg cukru. Gar zafoliowałam (by nie kusić muszek owocówek) i odstawiłam (niby) na godzinę - a będzie dłużej, bo łapki muszą mi odpocząć, zanim wezmę się za pestkowanie kolejnych 5 kg śliwek. Później zamierzam te śliwki zasypane cukrem zalać 2,5 l wrzątku, wystudzić, przerzucić do plastikowego wiaderka, dodać drożdże z pożywką, wiaderko zabezpieczyć tetrą i odstawić na 4-5 dni. W wiadrze pomerdam, kiedy będę mogła - wg przepisu z linku: "raz, dwa razy dziennie. Po tym czasie na górze powinny pojawić się skórki owoców, które należy zebrać i odcisnąć. Fermentujące wino przelewamy do balona i jeżeli potrzeba, to dodajemy drugą porcje syropu cukrowego. Całość zatykamy korkiem z rurką fermentacyjną i pozostawiamy do pierwszego zlewania znad osadu (1-3 miesięcy w zależności od mocy wina). Wino nadaje się do picia po upływie 1 roku."
Wyszło mi, że na 10 kg śliwek (ważonych jeszcze z pestkami), potrzeba jakieś 5 l wody i 2,5 kg cukru. I powstanie z tego wino?
Hmmm, winko wiśniowe, które zrobiłam według wskazówek tut. Forumowiczów, było wyśmienite

Natomiast mój późniejszy erksperyment z zimowych winogron marketowych zaliczam do nieudanych - nie wiem, co schrzaniłam, ale na pewno nie było to wino. Trunek pachniał i smakował może nawet OK, ale moc zaskakiwała i... kompletnie nie o to mi chodziło. Podejrzewam, że te owoce dały jednak za mało soku i prym przejęła mieszanka wody, cukru i drożdży

Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Iwona