Mileno - witaj.
Tak, to żywiec gruczołowaty, bardzo sympatyczna i niewymagająca roślinka.
Zebrałam nasiona i wysiałam, ale nic mi nie wyszło, więc wykopałam w lasku ciotki i posadziłam u siebie.
Mam go już kilka lat i pięknie się rozrasta.
Mahonia lada dzień już zakwitnie, pączki są bardzo nabrzmiałe.
Aguś - ciemiernik to siewka.
Forsycja pięknie kwitnie każdego roku, kiedy przycina się ją po wypuszczeniu nowych pędów.
Robię tak każdego roku i widzisz jak wygląda.
Jadziu - róże mają już całkiem dużo liści - te doniczkowe.
Bo te na dworze mają dopiero spore 2, 3 cm dzioby i pierwsze liście.
Czy duzo szybciej tego nie wiem, ale ja już zaczęłam podlewanie, więc może w tym tkwi sekret.
Izuś - to żywiec gruczołowaty.
Co do kokoryczy lakolistnej to może faktycznie na piasku nie chce rosnąć.
Ona lubi wilgotne miejsca.
Na dodatek wiele osób robi błąd, przy sadzeniu ją ugniata a ona jest bardzo delikatna i wtedy łamią jej korzonki.
Kiedy żle się przyjmie wtedy może nie przezimować.
Nie należy jej też przycinać, bo to zazwyczaj kończy się

.......patem czyli śmiercią.
Ale jak się już zadomowi to faktycznie rośnie jak chwast.
Ja jej nie wyrzucam, bo długo kwitnie, nawet powtarza i całkiem ładnie wygląda.
Kasiu - oczywiście że tak.
W razie sygnalizowanych przymrozków narzucisz włókninę i nic się nie stanie.
Ale równie dobrze możesz poczekać do połowy maja i wysiać po ewentualnych przymrozkach.
Wtedy tylko trochę póżniej zakwitnie.
Dorotko - tujami a raczej z nich żywopłotem.
To najlepsza osłona i daje doskonały mikroklimat.
A na dowód, że brzoskwinie już za momencik fotka.
Taaa dammmm.....

.....pierwszy kwiatek
Ewka - niestety tylko kilka kropli.
Musiałam się zabrać za podlewanie i ręce mam po kolana jak małpa.
Nawet nie zliczę ile konewek wyniosłam, ale sporo podlałam.
Wreszcie uporałam się z donicami i wszystko wyniesione i podlane.
Julianno - oczywiście że tak.
Listeczki są bardzo smaczne zarówno na surowo jak i gotowane w zupach, mięsach, jako szpinak itp.
Ale polecam surowe na kanapki lub do surówek.
To teraz pierwsza nowalijka i bez chemicznego dopingu.
Na podlewaniu jednak się nie skończyło, bo jeszcze opustoszała szklarnia.
Boże....., tyle doniczek i doniczuszek......
Gdzie ja to wszystko wysadzę......dobrze, że kilka roślin padło.....
Teraz tylko umyć szyby, przekopać ziemię, nawieżć i mogę sadzić pomidorki.
Najważniejsze, że już ogród wysprzątany i wszystko rośnie, jeszcze tylko 2 paczki przyjdą i koniec z zakupami.
Będziemy upychać i przesadzać, dosadzać, wysadzać.....itd.....czyli normalka.
Przetrzebione poprzednią zimą narcyzy powoli zbierają się do kwitnienia.
Kogrobusz zaczyna zieleniec i zapełniać się kwiatami.
Na razie to same maluchy, ale jakież wdzięczne i wyczekiwane.
Żabi kraj żyje teraz kumkaniem, wyczekiwaniem na następne partnerki.
Chociaż pierwszy skrzek został już złożony.
Okazało się, że mam całkiem sporo mam fiołków, chyba się rozsiały.
Cały ogród wieczorami pachnie ich słodkim, przyjemnym zapachem.
Forsycje teraz to jak hit sezonu.
Całe pokryte kwieciem dają popis słonecznym kolorytem.
No i wiaderkowe lilie.
Już całkiem spore a w niektórych widać już pąki.
