Witaj

Właśnie deszczyk wygonił nas z Mufką z Wilkowyji

Padało od rana i nic się nie dało podziałać w ogrodzie
Mam nadzieję, że nikogo nie spotka przyjemność posiadania tego paskudztwa grzybowego

Tu zebrało się chyba kilka czynników dzięki którym tak trudno się go pozbyć... czy się przenosi ? nie wiem - do Mufki nie zawędrował mimo, że wiele roślin wyjechało na działkę... ale tam właśnie inne warunki... możliwe, że w ogóle on taki mało ruchliwy jest bo mam go tylko na części ogrodu i raczej nie zmienia lokalizacji

Może mieć na to wpływ, że tu były stare glinianki zasypywane czym się dało...od ziemi z piaskiem, kamieniami i gliną aż po cegły... a przed domem był placyk manewrowy nawieziony żużlem z huty... koszmar

Trochę udało się go na samym początku Mufce usunąć... ale tego są tony w głębszych warstwach ziemi ... pod każdą większą roślinkę był kopany dołek i wymieniana ziemia... to co zostało było użyźniane - ogrom Mufkowej pracy przez wiele lat dał efekty

Obecnie jest całkiem fajnie ale możliwe, że miejscami jakieś paskudztwa z głębszych warstw dają o sobie znać i powodują, że tak łatwo ten grzybek sobie hula
Do instytutu nie uderzałam

walczyłam tym co dostępne zaczynając od typowych preparatów systemicznych na grzybka zmienianych co tydzień z czego najlepiej zadziałał previcur - polecony zresztą z znajomym centrum ogrodniczym i ponoć najlepiej działający na fytoftorozy... Zgodnie z różnymi źródłami choćby i informacją z
Mai w ogrodzie stosowałam też biosept i bioczos oraz "tonę" czosnku wetkniętego w ziemię...i chyba skuteczność była podobna jak chemii - dlatego w tym roku robię bunt i nie będzie chemii

Wiem już, że niektóre rośliny niestety są bardziej podatne na to coś, a inne mniej... dlatego niestety te chore jeśli nie wytrzymają przy niechemicznych specyfikach to znikną z ogrodu... chyba, że uda im się tak jak w zeszłym roku - mimo początków objawów po natychmiastowej interwencji wielosił dal radę przeżył i pojawił się wiosną... zapodałam też pozytywny grzybek czyli polyversum firmy target... będzie czosnek, bioczos i biosept... Na razie po zapodaniu pozytywnego grzybka jest widoczne zahamowanie paskudztwa więc jest szansa
Może na jego pojawienie się miały wpływ mieczyki które tu kiedyś sadziła poprzednia właścicielka domu? Może właśnie to paskudztwo którym zasypywali glinianki? A może fakt iż mimo zabiegów jest tu bardzo zbita mazista ziemia bardzo utrudniająca korzenienie się roślinom i powodująca strefy beztlenowe? Pewnie nigdy nie dojdę co jest powodem - trzeba walczyć z paskudztwem i tyle

Na szczęście jest wiele roślin których nie rusza np hortensje, serduszka czy klematiski mają się tu super

Na różach poza mszycą, lichami i skoczkiem też nie zauważyłam innych wredot
Jutro zerknę do Pashminki - może już przestanie marudzić i weźmie przykład z ładnie rosnących koleżanek

Nie mogę już doczekać się zdjęć Twoich pięknotek - to one skusiły mnie do jej zamówienia
