Dziewczyny moje kochane przepraszam, że tak was zaniedbałam, ale nie dość, że sporo mam pracy, na głowie matura (na szczęście nie moja), to jeszcze w rozsypce jestem.
Niestety, pięć dni temu odeszła za tęczowy most moja kochana Kicia

.
Stało się to po blisko miesięcznej walce o jej życie. Z niewiadomych przyczyn miesiąc temu dostała silnego obrzęku mózgu. Weterynarz robił co mógł, jeździłam z nią na zastrzyki i kroplówki, było na prawdę co raz lepiej, zaczęła już prawie normalnie funkcjonować, a tu nagle szok. Szła do miski, przewróciła się, dostała krwotoku i w ciągu minuty odeszła

. Strasznie to przeżywam, tym bardziej, że stało się to na moich oczach

.
Jak się trochę ogarnę ponadrabiam zaległości, poczytam co tam u Was. N razie to tylko chodzę i pochlipuję

.