Dzisiejszy poranny deszczyk nastroił mnie bardzo pozytywnie, ale to kropla w morzu potrzeb wodnych. Pod drzewem już jest pył.
Mój nowy nabytek z wyprawy weekendowej


Chyba w tym roku przezimuje go w garażu, bo nie mam pomysłu gdzie posadzić i boję się czy zdąży dobrze ukorzenić się w ogrodzie i czy nie przemarznie.
Żeby nie zbankrutować po szaleństwach zakupowych i nie wydawać kasy na korę, zrobiłam sama ściółkę pod krzew. Elektrycy wycieli gałęzie z orzecha i kasztana rosnącego przy drodze. Pożyczyłam rozdrabniacz i wyszło coś takiego.
