Takie udał mi sie kupic kosze, stały całe lato, a ja dopiero na ostatnie sztuki zdecydowałam się. Cena pierwotna była nieco wyższa, ale te już z wyprzedaży.
Wiesz Izuniu, myslę, że u was droga miała byc budowana z tych samych funduszy co nasza. To są konkursy na środki finasowe , nam się udaje dużo ich pozyskac.
Działki w wiekszości są zlokalizowane przy drogach, na terenach rezerwowych.
Krysiu to przykre, że przy samej granicy Twojej działeczki budują drogę.....skończy się komfort, cisza i relaks...... chyba trzeba będzie pomyśleć o wysokiej żywej zielonej ścianie, żeby chociaż widoki przesłonić, bo hałasu niestety się nie da....
Koszyki śliczne, uwielbiam takie naturalne wyroby, mam wielka ochotę na takie zwyczajne wiklinowe kosze w najdawniejszym fasonie w jakie ziemniaki się zbierało
Pięknie kwitną Ci marcinki, to taka śliczna odmiana, bardzo delikatne zwiewne kwiatuszki
A co będzie w tych koszykach Krysiu ?
Wiem jaka to udręka z drogą, bo sama mieszkam przy takiej bardzo ruchliwej.
Ściana zieleni jest wtedy bardzo użyteczna, bo chroni przed prochem, spalinami i jednak trochę tłumi hałas.
A jeśli nie inaczej to przynajmniej zrobić ściankę z mat wiklinowych.
Mogą po nich piąć się powojniki samoprzyczepne.
Krysiu ja niby też jestem zrażona do wielkokwiatowych róż ale i w śród nich są wyjątki Chopin czy róża Queen Elizabeth i jeszcze na pewno inne by sie znalazły zdrowe dość odporne na mróz i długo kwitnące.
Agnieszko, Grażynko, dotarło do mojej świadomości, że ciszy na działce nie będzie. Kupując działkę miałam dokumentację budowy na biurku, zjazd (przy działce będzie zjazd i wyjazd z miasta i do miasta) miały być w innym miejscu. Ale projekt zmieniono, kierowcy będą mieli większy manewr.
Droga ma być podniesiona 10 metrów w górę, nawet nie chcę sprawdzać jak to będzie. Obok działek jest osiedle, mają obiecane ekrany. Ja mam już tuje od strony drogi, ale rzadziej, coś się wymyśli. Tu mam 1 km z miejsca zamieszkania, inne działki oddalone są o kilkanaście kilometrów.
A koszyki, delikatna trawa daje im miękkość. Dwa wożę w bagażniku na zakupy, noszę w nich przedmioty na działkę. Mogą stać w szafie na drobiazgi. Na kwiatki ich nie planuję. Szkoda mi ich zalewać wodą. Były tanie więc się nie zastanawiałam.
A cebulowe, przemyślałam i te duże paczki podałam bratu do ogrodu przydomowego, tam też ma nornice, ale nie będę sadziła takiej ilości i denerwowała się, że im coś się stało. Posadzę te małe opakowania z Biedronki. Coś musi kwitnąć wiosną, poza mleczami.
Gosiu, myśle, że wiosna kiedy spotkam ciekawe róże to bedzie tak jak z tymi cebulami, niby nie chcę, ale dlaczego nie. Tylko, że u Was widzę takie piękne krzaczory, a u mnie jedobadylowe kikuty, chć o pieknych kwiatach.
Jestem mocno przeziębiona i najbliższe dni będę polegiwała pod kołderką.
Krysiu to sadż głębiej, tak żeby pierwsze pędy były pod ziemią.
Wtedy z czasem się ukorzenią i będzie ładna kępa kilku róż w grupie.
Nawet jak jedna roślina zrobi jeden pęd to będzie ich kilka i będzie ładnie wyglądało.
Dziękuję Grażynko za "przepis", nie miałam pojęcia, że tak trzeba. Wszędzie są pewne wypraktykowane tajniki.
Byłam po 19 na działce, ciemno, teren wiadomo nie ogrodzony (do zakończenia budowy drogi nie ma takiej możliwości), w opuszczonych, a jeszcze nie zburzonych altankach przebywają bezdomni, spacerują po alejkach zlikwidowanej części ogrodu. Nic przyjemnego, zabrałam to, po co pojechałam i do domu. Taka sytuacja potrwa.
Krysiu a ja ostatnio byłam na takich działkach lub jak kto woli na terenie po działkach bo widok nie jest fajny:( też ma przebiegać tamtędy droga uratowałam trochę roślin i już wsadziłam ale z chęcią to bym wszystkie wzięła bo jak sobie wyobrażę że przyjedzie ciężki sprzęt i zrówna wszystko z ziemią to mnie coś trafia i tak w moim ogrodzie mam ogromne ostróżki, zawilce, liliowca, piwonie i inne. Chyba wpadnę tam jeszcze w weekend i zabiorę coś nim przykryje je masa śmieci i odpadów:(
"Młodość uśmiecha się bez powodu"
Pozdrawiam Ania Ogród Ani
Grażynko, Aniu, widok iście księżycowy, głębokie wykopy, zwały ziemi, ciężki sprzęt, huk, bezdomni.
U nas byli działkowicze w większości pokupowali inne działki i poprzenosili to, co się dało, ale niektórzy pozostawili między innymi piwonie, liliowce, juki. floksy. Ja też niektórym uratowałam życie. Tobie też warto ponownie przeglądnąć ten pozostawiony teren i dać drugie życie pozostawionym pod koparki roślinkom.
Wczoraj pousuwałam wszystkie kwiaty rudbekiom, jakoś już mnie zmęczyły, przygotowuję już rabatki do zimy i oczyszczam z nie potrzebnych części roślin.
Czy ktoś wie, czy piwonie i liliowce można też już teraz poobcinać.
Orlikom też poobcinałam liście, ale nie wiem czy dobrze zrobiłam.
Pozbierałam opadłe liście róż, oczywiście były chore.
M skosił trawnik. Myślę, że nie jest to ostatni raz.
Na dużej części rozrosły się poziomki rozłogowe tworząc grubą darń, też wykarczowałam je, nie ma z nich wielu owoców, nawet nie wiem czy to jadalne czy dzikie, a zagłuszyły inne rośliny, irysy w nich w tym roku nie kwitły.
Irysy, a właściwie kosaćce jakieś pomarnione i rozlazłe po rabatce, powinnam je pewnie przesadzić, może nie będzie za późno. Rozluźniło się na rabatce, ten ład bardzo mi się spodobał. Został jeszcze mój ulubiony warzywnik. Na nim jeszcze zdrowo rośnie pietruszka, ta akurat zostanie do wiosny, selery i słoneczniki i mnóstwo aksamitek. Za wcześnie robi się ciemno, po pracy mało mam czasu dla ogródka.
Na przesadzanie irysów to chyba już trochę za póżno.
Liliowce dają sobie rady, bo to terminatorzy, zwłaszcza te starsze odmiany.
Ja też już szykuje ogród do zimy i usuwam co się da.
Nigdy nie wiadomo kiedy zrobi się plucha i będzie zimno.
Poziomki rozłogowe nie są trujące, ale jadalne też nie.
Za to jak nie wykarczujesz pędów to zarosną wszystko.
Wiem, bo sama jestem ich ofiarą.
Dziękuje Grażynko za podzielenie się swoim doświadczeniem. Wobec tego irysy zostawię w spokoju, a tych poziomek już nie żałuję. Zarosły w trzy lata tak, że z trudem je usuwłam. A może wiesz dlaczego nie są jadalne. Właściwie to nie ma znaczenia, te jadalne są w dodatku dekoracyjne.
Próbowałam Krysiu, ale nie są smaczne ani złe.
Takie besmakowe nic.
Mnie zarosło nimi pół ogrodu, nawet nie wiem kiedy się wysiały i teraz co rusz to gdzieś wyłażą.
Krysiu ja nie pouczam Ciebie tylko staram się dzielić swoim doświadczeniem.
Kiedyś też jesienią przesadzałam i mało co mi się przyjęło.
Szkoda marnować irysów jeśli już ładnie rosły.
Grażynko, ja z wdzięcznosci tak napisałam, ja się dopiero uczę, ale poprawiałam.
Zauważyłam, że wiosenne nasadzenia wielu roślin lepiej się przyjmują.
Tera mam troszkę tulipanków, 25 krokusów do wsadzenia, poupycham pomiedzy te irysy, i tak cebule znikają. W czasie grzebania w ziemi nie natrafiam nigdy na zeszłoroczne.
Troszkę oznak wiosny, a będzie miło popatrzeć.