Iguś... ja optuję za poranną herbatą

ale ciąg dalszy pozostawiam bez zastrzeżeń!
Pleciugi z nas... i w tym cały nasz urok
Oleńko... chyba jednak pokusiłaś się na mój deszcz, bo w ciągu dnia ustał, ba, pojawiły się nawet nieśmiałe przebłyski słońca...
Jednak nie utrzymały się do mojego powrotu do domu, ustępując miejsca ponurej burości przechodzącej w zbyt szybki, jak na mój gust, zmierzch
100krotko... zdjęcie zwodnicze, zaraz poszukam wcześniejszych. Ten pąk, nie w pełni otwarty, daje złudzenie innego kształtu kwiatu, niż jest w rzeczywistości...
O, tak wyglądała ma metce...
A tak w pełni rozkwitu...
Zdarzały się jej również kwiatki takie, jak to określiłaś, bardziej "gwiaździste", ale chyba nie udokumentowałam...
Bluszczu ci u nas dostatek - na cmentarzu, a i okoliczny drzewostan obficie porośnięty tym pnączem...
Oj... gdybym zaczęła dokarmiać sikorki, ich stadko u mnie mogłoby znacząco powiększyć się...
Już do szczęścia wystarczą mi gawrony i sroki, gubiące orzechy i żołędzie...
Ogród leży odłogiem... mam tam jeszcze trochę pracy... liczę na ładną sobotę...
I może w niedzielę jakaś wycieczka? Ostatnio się zasiedzieliśmy

a góry jesienią są takie piękne...
A póki co... zatapiam się w lekturze... aktualnie na tapecie
Cholonek Janoscha...