Justyno, różyczka oczywiście posadzona na słonku, a przy okazji robienia dla niej miejsca dokonałam pewnych odkryć, o czy m w dalszej części. A wiesz, że ja w Garczu nigdy nie byłam? Wybierałam się w zeszłym roku, zachęcona wystawą w Renku, potem słyszałam narzekania, ze mały wybór i zrezygnowałam. Chyba jednak trzeba będzie się ruszyć! ;)
Jule, ja nie wiem, o jakiej róży mówicie, ale o ile Cię znam, to biała, albo różowa? Jak zdążę dotrzeć do twojego wątku, oczywiście poszukam zdjęcia!
(a czasu mam dziś sporo - awaria wody i w związku z tym nie robię nic w ogródku, bo nawet nie mam w czym rąk umyć)
A to moje odkrycia:
na pagórku, gdzie rośnie teraz róża ( w sąsiedztwie guzikowca i choiny kanadyjskiej) odkryłam jodłę nikkońską i sosnę ościstą, w zeszłym roku kupione za parę groszy malutkie sadzonki. trzymają się nieźle, podrosły - i to ze dwa razy! ;)
a to sama róża, na razie
niewyględna, ale już ma pąki, zobaczymy, co potrafi! ;)
ponadto odkryłam szyszki na jednej z sosen
Globosa Viridis
(nie wiem, dlaczego tylko na jednej, mam cztery takie same)
biała lawenda jednak przeżyła - wierze na słowo, ze biała, bo nigdy nie kwitła!
irga karłowa zmutowała:
a to perukowiec
pod śmiałkiem darniowym
(mam nadzieję, że niedługo napiszę odwrotnie ;) )
i już wypuszcza peruczki!
