hutkow pisze:Witaj Elżbieto!
Spacerując po ogrodzie z przyjemnością zobaczyłem różne piękne kwiaty,zobaczyłem również leżak ale był jakiś smutny bo nie miał towarzystwa.Kupiłaś ciekawy przyrząd do łapania nornic nie widziałem takiego, z mojego punktu widzenia to niepotrzebnie wydałaś kasę miałem różne co prawda inne jak Twój ale wszystkie są do bani.Jesteśmy skazani na nornice w leśnych ogrodach.Najskuteczniejszy jest chyba bros ale trzeba go wsypać do każdej norki ale to i tak syzyfowa praca.Co do niezapominajek to jest dopust Boży rozplemią się na całym ogrodzie jak nornice.U nas wszędzie rosną nawet u sąsiadów.U nas największym złem są turkucie zjadają wszystkie warzywa chyba nie będziemy ich wysiewać w przyszłości.
Pozdrowienia Edward
Witaj Edwardzie
Nie wpędzaj mnie w czarną rozpacz....ja już różne metody na nornice wypróbowuję i żadna nie jest skuteczna
Bross wsypany do korytarzy, albo rozmaka i pleśnieje, albo jest wypychany wraz z ziemią przez szkodniki, a korytarz zasypywany. Podobno najlepiej jest dokarmiać nornice jesienią, tuż koło wejść do nor, sęk w tym, że u mnie nie ma takich wejść....szukałam, nie ma....za to znalazłam korytarze prowadzące pod podmurówką do sąsiada
...pewnie stamtąd przychodzą, więc jak mam je karmić
Na płyny odstraszające wydałam już tyle, że starczyłoby na przynajmniej jeszcze jedną taką pułapkę, a skuteczne są tylko do pierwszego, ulewnego deszczu, chociaż podają, że są skuteczne przez 2 miesiące...bujda
....no może 'KRETO - terrorrr' działa trochę dłużej.
Muszę pomyśleć o jakimś zadaszeniu nad miejscem gdzie wlewam ten środek...zwłaszcza na zimę, bo jak tu się zorientować co się pod śniegiem dzieje zimą.....
Pułapka, to coś trwałego, co posłuży przez lata, więc nie żałuję wydanych na nią pieniędzy.
Mam taką na kreta, sprawdziła się wielokrotnie i wciąż jest sprawna, ale nornicy w nią nie można złapać...próbowałam....kupiłam więc typowo na nornice.....ostatni 'krzyk mody'.....
....zobaczymy czy jest warta swojej ceny
Odpukać...puk, puk....nie mam turkuci...
Edwardzie dlaczego nie lubisz niezapominajek, to takie wdzięczne i niewymagające kwiatuszki.
Ja je bardzo lubię wiosną w towarzystwie host.
Później łatwo się ich pozbyć i do wiosny nie ma po nich śladu.
Nadmiar siewek też łatwo powyrywać, albo przesadzić.
Leżaczek miał towarzystwo....wiernego stróża, mojego psa, który też korzystał z cienia jaki dawał parasol....trzeba się tylko przyjrzeć lepiej
Mam ponticum variegatum, ale nie polecam. Odmiany o pstrych liściach są bardzo wrażliwe- stanowisko musi być super osłonięte. Kwiaty niewielkie, jasny fiolet- nic specjalnego. Jeśli chcesz powalczyć z piaskami, lepiej posadzić inną odmianę.
ja zawsze marzyłam o leżaczku na działce i mam też taki wielopozycyjny /zrujnowałam się swego czasu
czasem padam na huśtawkę ogrodową i po chwili już mnie gna do grzebania w ziemi...no ale teraz to mi daje przyjemność
żeby toto obsadzić musiała bym zatrudnić taterników 
