Gosiu - u mnie też są jakieś trawy rozłogowe - nie wiem, czy bagienne one, ale są. Niektóre rosną spore, inne mniejsze, ale są okropne. Trawnik nawozisz? Mój niestety bardzo żarłoczny - pewnie kwestia nie za dobrej gleby

My też wina nie butelkujemy, no chyba, że zabieramy na imprezę.
Monia - kociołek kupiłam jesienią tu:
http://allegro.pl/item1027648091_kociol ... g_kpl.html
Byłam u nich w sklepie, bo to blisko mojej ciotki, a akurat tam jechałam. Mój egzemplarz jest trochę krzywy, tzn. lekko przechylony na jedną stronę, ale w sumie to nie przeszkadza, choć na początku się obawiałam.
A w kociołku robiłam jakąś gulaszową zupę (gulaszowo-pomidorową). Mięso wołowe i trochę łopatki (w sumie 1,5 - 2 kg mięcha było), przegryzione z cebulą (dwie duże), czosnkiem, ziołami (co tam miałam pod ręką), solą i pieprzem, gałką muszkatołową. Podsmażone szybko w domu (można podsmażać w kociołku, ale ja wolę w domu). Gotowałam najpierw samo mięso, potem dodałam marchewkę w plasterkach, później ziemniaki (dużo) i pierczarki, no i koncentrat pomidorowy (nie aż tyle, co do pomidorówki). Na koniec więcej czosnku i posiekana natkę, zaprawiłam mąką, żeby była gęsta. Opcjonalnie śmietana

Zazwyczaj dodaję jeszcze słodką paprykę w proszku (dużo), ale akurat się skończyła.
W sumie to gotowałam to długo, ze 2 godziny, może nawet i 3 - nie mam pojęcia, bo w międzyczasie robiłam różne prace w ogrodzie, więc czas zleciał szybko. Mięso było mięciutkie w każdym razie, i wszystkim zupa smakowała (a u nas rzadko niestety coś wszystkim naraz smakuje - zwłaszcza córki są wybredne i mają zupełnie inne upodobania kulinarne)
W ogóle to ja wrzucam to, co mam pod ręką, nie robię z przepisu.
Jedynie czego pilnuję, to mięso - bo z drobiu kociołkowe potrawy mnie nie zachwycają (taki mało wyrazisty smak).