Hej dziewczyny ale sie uśmiałam

...w sobotę Krysia pisała ,żebym mocno dmuchała pod narty Adama i rzeczywiście ...całą sobotę i jeszcze niedzielę - dmuchałam
Na Adasia zadziałało...ja do dzisiaj dmucham i końca nie widać. Już nie mogę nosa dotknąć...do tego odezwały się korzonki więc jestem uziemniona na cacy...ale nie ma tego złego....przynajmniej przy kompie mogę siedzieć -opatulona w kocyk
Marysiu ,te kwiatki o które pytasz to lewkonie.
Dorotko ,wczoraj nie zaglądałam do komputera więc nie mogłam Ci życzyć połamania pióra ,ale mam nadzieję ,że wszystko poszło gładko.Dziękuję za wiesiołka (dobrze rozpoznałam?)
Gosiu już Ci napisałam na pw
Krysiu,zatem czekamy na Twoje imieniny i przebiśniegi
Jadziu,czyżby mój katar miał aż taką zasługę
